„Gazeta Wyborcza” podaje, że w latach 90. Andrzej Przyłębski, który obecnie jest ambasadorem w Berlinie oraz mężem prezes Trybunału Konstytucyjnego, został kontaktem operacyjnym UOP. Wówczas także Julia Przyłębska została zakwalifikowana jako tzw. zabezpieczenie. Według dokumentów IPN wcześniej, tj. w 1979 roku SB pozyskał Przyłębskiego jako TW „Wolfgang”. Autor artykułu pisze, że jest to „zwykła procedura, kiedy jedno z małżonków ma status współpracownika”. W tym samym czasie w Berlinie połączyć się mają drogi małżeństwa i Mariusza Muszyńskiego - szefa działu prawnego w konsulacie, który ma z ramienia wywiadu nadzorować Przyłębskiego. Obecna prezes TK miała wówczas stać się także „osobowym źródłem informacji”. Autor nie podaje twardych dowodów w postaci dokumentów, ponieważ – jak twierdzi – mają one znajdować się w ściśle tajnych zasobach Agencji Wywiadu i innych służb.
Czytaj też:
„Gazeta Wyborcza” pisze o zagadkowej przeszłości prezes TK. Trybunał odpowiada
Do sprawy odniosła się przed południem Ambasada RP w Berlinie. „Ambasada RP w Berlinie dementuje (...) zmyślone i fałszywe doniesienia i insynuacje na temat rzekomej przeszłości ambasadora RP w Republice Federalnej Niemiec, prof. Andrzeja Przyłębskiego oraz jego żony, Julii Przyłębskiej, obecnej prezes Trybunału Konstytucyjnego, a w przeszłości długoletniej i zasłużonej pracownicy służby dyplomatycznej RP w Republice Federalnej Niemiec” – poinformowano w komunikacie. Podkreślono, że autor publikacji „nie ma żadnych podstaw do formułowania wniosków przedstawionych w materiale prasowym”. Dodano, że artykuł „wprowadza w błąd opinię publiczną i stanowi kolejną próbę dyskredytacji osoby i działalności ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Niemczech”.