Wszczęte przeciwko przełożonym policjantów śledztwo dyscyplinarne okazało się nieskuteczne. Komendanci nie stawiali się nawet na przesłuchaniach. – Obwinieni stosowali różne uniki, aby nie odpowiedzieć dyscyplinarnie, m.in. przedstawiając wydane przez lekarzy zaświadczenia lekarskie – tłumaczył Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
W maju 2016 roku na komisariacie Wrocław-Stare Miasto, Igor Stachowiak po przesłuchaniu został wyprowadzony do toalety. Rozebrany bez spodni i bielizny był rażony paralizatorem przez kilku policjantów. Funkcjonariusze zostali zwolnieni z policji i usłyszeli zarzuty prokuratorskie. Są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad osobą pozbawioną wolności. O tym, co działo się na komisariacie we Wrocławiu mieli wiedzieć komendanci, wobec których policja próbowała wszcząć postępowanie dyscyplinarne.
Śmierć Igora Stachowiaka
Nowe ustalenia ws. śmierci na komisariacie 25-letniego Igora Stachowiaka, do której doszło w maju 2016 roku, wyszły na jaw dopiero dzięki dziennikarskiemu śledztwu. W programie „Superwizjer” ujawniono m.in. wypowiedzi anonimowych osób i fragmenty nagrań. W reportażu stwierdzono, że zatrzymany był rażony paralizatorem również w policyjnej toalecie. W TVN24 pokazano nagranie z kamery, która była przymocowana do paralizatora. S. był rażony paralizatorem w momencie, kiedy był zakuty w kajdanki, a na to nie zezwalają przepisy. Funkcjonariusze kazali zatrzymanemu zdjąć spodnie, aby go przeszukać. Po zajściach w toalecie Igor S. zmarł. Mimo że na komisariacie są zainstalowane kamery, nie ma żadnych nagrań z zajść, które miały miejsce.