Dziennik opisując sytuację nauczycieli w Polsce powołał się na dane z Systemu Informacji Oświatowej. Wynika z nich, że liczba pedagogów zatrudnionych na pełne etaty wzrosła w zależności od województwa od kilkuset do kilku tysięcy. Oficjalne dane na ten temat Ministerstwo Edukacji Narodowej ma zaprezentować w przyszłym tygodniu.
„Dziennik Gazeta Prawna” już w połowie października informował, że w tym roku szkolnym przybyło niemal 800 etatów dla 1,7 tys. nauczycieli, a zwolniono jedynie 129 osób. Wnioski gazeta opierała na analizie sytuacji w gminach wiejskich i miejsko-wiejskich, czyli w tzw. Polsce powiatowej.
„Reforma została tu zamortyzowana np. przez wcześniejsze przejścia na emeryturę czy urlopy na poratowanie zdrowia. Gorzej może być za dwa lata, kiedy całkowicie znikną gimnazja. Takie są konkluzje z danych szacunkowych zebranych w 400 gminach przez Związek Gmin Wiejskich RP” – czytamy. Z informacji podanych przez dziennik wynikało ponadto, że z wcześniejszej emerytury lub urlopu na poratowanie zdrowia skorzystało około 700 zatrudnionych.
Z sondy Związku Gmin Wiejskich RP wynikało, że obecnie tylko w 16,5 proc. gmin zwolniono nauczycieli. „Dziennik Gazeta Prawna” wyjaśniał, że większość nowych miejsc pracy to zaledwie kilka godzin do nowych przedmiotów w podstawówkach – biologii, chemii czy fizyki.
ZNP: 6,5 tys. nauczycieli straciło pracę
Związek Nauczycielstwa Polskiego na początku października zaprzeczył teorii postawionej przez autorów reformy edukacji, że „praca dla nauczycieli jest a zwolnień nie ma”. Podczas konferencji prasowej 9 października prezes ZNP Sławomir Broniarz zakomunikował, że 6,5 tysiąca nauczycieli odeszło z pracy wskutek zwolnienia lub nieprzedłużenia umowy o pracę.
– Ponad 18,5 tys. nauczycieli ma ograniczony etat i pensję lub pracuje w kilku szkołach lub przeszło w stan nieczynny. Ci nauczyciele pracują na pół, ćwierć lub cząstkę etatu. Ich sytuacja finansowa dramatycznie się pogorszyła, mają o wiele niższą pensję – stwierdził prezes ZNP oraz poinformował o istnieniu zjawiska tzw. „nauczycieli wędrujących, objazdowych”, czyli pracujących w różnych szkołach po kilka godzin tygodniowo w każdej. Według nauczycieli to zdecydowanie za mało, aby móc się utrzymać oraz nawiązać dobry kontakt z uczniami.