„Norweska Policja razem z Barneverent weszła do rodzinnego domu chłopca w nocy, wskutek donosu pozbawionego władzy rodzicielskiej ojca dziecka. Funkcjonariusze stwierdzili obecność alkoholu w powietrzu wydychanym przez matkę, nie wzięli jednak pod uwagę, że w domu przebywał także dziadek chłopca, który nie pił alkoholu. Dziecko zostało umieszczone w trybie natychmiastowym w norweskiej rodzinie zastępczej, a matce przyznano prawo do 6 spotkań w roku” – informuje Instytut Ordo Iuris.
Pomimo starań całej rodziny, norweskich prawników i polskich służb konsularnych, chłopiec już siódmy miesiąc przebywa w norweskiej rodzinie. Dzieje się tak, pomimo że polskie Ministerstwo Sprawiedliwości już w sierpniu 2017 r. na podstawie art. 9 Konwencji Haskiej z 1996 roku zażądało przekazania chłopca do Polski, gdzie do wyjaśnienia sprawy rodziną zastępczą mogliby zostać krewni dziecka.
Norwegowie: Jest za późno na uwzględnienie wniosku
Po upomnieniach strony polskiej, norweski urząd poinformował, że wniosek został przekazany do właściwych organów. Jak okazało się jednak w październiku, dokumenty skierowano do niewłaściwej norweskiej gminy. Gdy wskutek nacisków polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości błąd naprawiono, Norwegia powiadomiła stronę polską, że jest już zbyt późno na uwzględnienie wniosku.
– Niezrozumiałe są tłumaczenia strony norweskiej, która twierdzi, że ze względu na zakończone postępowanie, nie ma już możliwości zmiany decyzji dotyczącej umieszczenia małoletniego w rodzinie zastępczej. Instytucja pieczy zastępczej ma ze swej natury charakter tymczasowy i nic nie stoi na przeszkodzie, aby ze względu na dobro dziecka zmienić decyzję i oddać chłopca jego polskiej rodzinie – powiedział mec. Jerzy Kwaśniewski, wiceprezes Instytutu Ordo Iuris.