Przypomnijmy, że rodzina od wczoraj nagłaśnia sprawę 74-letniego Stanisława Dąbrowny i jego 67-letniej żony Elżbiety. Para wypłynęła na początku listopada z Madery do Barbadosu, gdzie miała dotrzeć 24 listopada. Zaniepokojone brakiem kontaktu z rodzicami córki zawiadomiły polskie MSZ i media. „Ostatni sygnał, jaki od nich miałam, otrzymałam ponad 24 godziny temu. Był to dziwny telefon, w trakcie którego mama krzyczała moje imię, ale połączenie zostało zerwane” – relacjonowała przed kilkunastoma godzinami kobieta we wpisie na Facebooku jedna z córek żeglarzy.
Po godzinie 13 w niedzielę pojawiła się informacja, że udało się nawiązać kontakt z zaginionymi Polakami. Hanna Dąbrowa-Kocan, córka zaginionych na Atlantyku żeglarzy, poinformowała w rozmowie z Polsat News, że udało jej się skontaktować z mamą przez telefon satelitarny. – Była tak roztrzęsiona, że nie chciałam jej wypytywać o tatę. Prawdopodobnie wpadł do wody kilka dni temu, gdy mama dzwoniła, że ma kłopoty. Ona jest tylko załogantem, nie potrafi sterować tą jednostką – relacjonowała kobieta.
Dzięki sygnałowi z telefonu stacjonarnego, francuskim służbom udało się namierzyć jacht, w jego kierunku wysłano ekipę ratunkową. – Mam nadzieję, że będą też poszukiwać mojego taty – przekazała kobieta. Jej rodzice w lipcu wypłynęli w podróż dookoła świata, która była spełnieniem marzeń pana Stanisława. W pomoc Polakom włączyło się MSZ, które jest w kontakcie z władzami Martyniki i Barbadosu.