Zbigniew Stonoga zaczyna wpis informacją, że Sąd Okręgowy w Siedlcach uznał, że „decyzja dyrektora zakładu karnego w Siedlcach uniemożliwiająca mu pobyt na ślubie syna była niezgodna z prawem, a dyrektor wkroczył w sferę przeznaczoną dla sądu”.
Zaznacza, że od wtorku „terror stosowany wobec niego wzrósł”. „Założony mi stryczek i pchnięto do samobójstwa, odciął mnie oddziałowy” – pisze. Twierdzi ponadto, że do późnych godzin nocnych „kilkukrotnie wyprowadzano go z celi i rozbierano do naga oraz przeszukiwano kolejny raz celę”.
Stonoga apeluje do „wszystkich ludzi dobrej woli” o zorganizowanie protestu pod bramami więzienia 9 grudnia o godzinie 14:00. Zwraca się też do „Basi z Nowego Targu”, aby „zorganizowała to na forach internetowych”. „Ziobro wiem że, to Ty stoisz za tymi hitlerowskimi prześladowaniami mnie w więzieniu” – dodaje na końcu.
Już wcześniej, przebywając w areszcie śledczym na Białołęce, Zbigniew Stonoga opisywał na swoim Facebooku szykany, jakim według swojej oceny jest poddawany w więzieniu. „Informuję Państwa, że urządzenie CPAP (wspomagające oddychanie - red.), które jest mi potrzebne do snu, zostało uszkodzone, w związku z czym duszę się każdej nocy. Zmieniono mi cele na taką, w której jest grzyb, pleśń i brak kratki wentylacyjnej. Czy Robert Ciesielski nowy dyrektor Aresztu Śledczego Warszawa Białołęka chce mnie zamordować?” – przekazywał internautom śledzącym jego sytuację. Konto Stonogi obserwuje ponad pół miliona Polaków.
Listy gończe i więzienie za samochód
Zbigniew Stonoga był przez 3 miesiące poszukiwany do odbycia kary roku więzienia za oszustwo. Chodzi o sprzedaż samochodu w jego komisie na warszawskiej Białołęce. Klientka wystawiająca samochód do sprzedaży miała umówić się ze Stonogą na kwotę 70 tys., a otrzymać jedynie 50 tys. Ostatecznie biznesmen został zatrzymany w nocy z soboty na niedzielę 7 maja we własnym domu. Był ścigany listami gończymi wydanymi przez Sąd Okręgowy w Warszawie i Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście.
Czytaj też:
Stonoga próbował powiesić się w więzieniu? Służby: Odebraliśmy mu pasek i sznurowadła
Sam Stonoga twierdzi jednak, że jest więźniem politycznym. – W sprawie przez 5 lata zapadały wyroku uniewinniające, ale zmieniło się to w czerwcu 2015 oku, gdy ujawniłem akta afery podsłuchowej – dodał. Przypomnijmy, przedsiębiorca w dniach 8-9 czerwca opublikował kilkaset stron akt śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej ujawnionej rok wcześniej przez tygodnik „Wprost”.