Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora zakłada, że posłowie mają prawo do darmowych przelotów krajowych oraz podróży środkami transportu publicznego. Ustawodawca nie uchwalił żadnego limitu bezpłatnych przejazdów czy przelotów. Z informacji „Super Expresssu” wynika, że od początku kadencji Sejmu, a więc od października 2015 roku za podróże polityków podatnicy zapłacili już 13 milionów złotych.
Rekordzistą jest polityk Unii Europejskich Demokratów Jacek Protasiewicz, który odbył 303 loty za 174,4 tys. złotych. W rozmowie z „Super Expressem” poseł podkreślił, że „buduje struktury swojego ugrupowania, co wiąże się z częstym podróżowaniem po Polsce m.in. na trasie Warszawa-Wrocław, Warszawa-Gdańsk oraz Warszawa-Kraków”. – W ubiegłym roku trzeba było odwiedzić ludzi, koła, a także przeprowadzić konusltacje i rozmowy o programie – wyjaśnił Protasiewicz.
Z kolei Szymon Ziółkowski z Platformy Obywatelskiej latał 298 razy za co w sumie zapłacono 170,5 tys. złotych. W tej kadencji Sejmu dużo latał również Borys Budka. Polityk PO odbył 282 podróże, na które wydano 161 tys. złotych. – Nie ma tygodnia, żebym nie miał gdzieś spotkania, a że jestem bardzo często zapraszany, to pojawiam się tam, gdzie mnie zapraszają. Cieszę się, że jestem tak aktywny i znajduję się na tej liście – tłumaczy były minister sprawiedliwości.
Co ciekawe, w pierwszym roku obecnej kadencji Sejmu lider tego rankingu był zupełnie inny. Michał Dworczyk (PiS) do listopada 2016 r. leciał 172 razy.