Dyplomata powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że wizyta premier Szydło w Paryżu przebiegała bardzo dobrze i pozwoliła na wznowienie dialogu na najwyższym szczeblu. – Nie ukrywaliśmy tego, co nas dzieli, ale zachowując szacunek dla stanowiska drugiej strony, szukaliśmy tego, co może nas zbliżyć. Pracujemy nad wypełnieniem naszych relacji treścią na przyszłość – powiedział ambasador. W ocenie Pierre'a Levy'ego sprawa odwołanego przetargu na caracale nadszarpnęła zaufanie Francji do Polski. – To nie był zwykły kontrakt, ale propozycja strategicznego partnerstwa. Ale dziś wszyscy zdajemy sobie sprawę, że są rzeczy fundamentalne, które nas łączą. Jesteśmy razem w Unii, a to oznacza, że mamy wspólną przyszłość, nawet jeśli teraz niekoniecznie widzimy ją tak samo – wyjaśnił ambasador Francji w Polsce.
Pytany o to, czy grozi nam utworzenie Europy dwóch prędkości, Pierre Levy powiedział, że nie lubi tego określenia i woli mówić o dyferencjacji. – Ona już zresztą istnieje: jedni należą do euro czy Schengen, inni nie. Pogłębiając integrację, nie chcemy nikogo wykluczać. To będzie projekt otwarty dla wszystkich, ale też nikt nie powinien blokować tych, którzy chcą iść do przodu, w poszanowaniu transparentności i integralności wspólnego rynku, nad którą czuwa Trybunał Sprawiedliwości UE – wyjaśnił.
Pierre Levy przypomniał słowa Emmanuela Macrona, że każdy kraj ma prawo przeprowadzać reformy ustrojowe, jakie uważa za stosowne. – Jednak wymiar sprawiedliwości ma charakter szczególny z dwóch powodów. Po pierwsze, praworządność jest naszym wspólnym dobrem w Unii. A po wtóre, sędzia każdego kraju jest też sędzią europejskim, bo przecież stosuje oraz przestrzega prawa europejskiego. Obawy o praworządność mogą mieć przełożenie na klimat biznesowy, atrakcyjność Polski – zaznaczył.