Prokuratora sprawdzała, czy zdarzenie stanowiło przestępstwo nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, jak również czy było wynikiem zaniedbań obowiązków osób odpowiedzialnych za stan techniczny pojazdu, którym poruszał się prezydent. Weryfikowano, czy nie doszło do zaniedbań ze strony funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu w związku z przygotowaniem wizyty Andrzeja Dudy w Karpaczu i Wiśle w 2016 r.
Ustalono, że do zdarzenia doszło wskutek przedziurawienia opony tylnego, prawego koła w pojeździe służbowym BOR, co doprowadziło do utraty przez pojazd stateczności kierunkowej – i jako takie miało one charakter losowy. W wyniku przedziurawienia nastąpił gwałtowny spadek ciśnienia w oponie, a następnie doszło do jej rozpadu. Prokuratura zaznacza, że przeprowadzone dowody nie pozwalają wykluczyć, że gwałtowany rozpad opony prawego tylnego koła nie był konsekwencją wady opony powstałej na etapie jej produkcji.
Ponadto stwierdzono, że od momentu perforacji opony, spadku w niej ciśnienia, zasygnalizowania tego zdarzenia przez komputer pokładowy, do momentu jej rozpadu, upłynął zbyt krótki okres, aby kierowca mógł podjąć skuteczne działania obronne, w szczególności, aby zdążył zmniejszyć prędkość. Wkluczono, by stan techniczny samochodu, również opony, był przyczyną przedziurawienia.
„Na podstawie zaprezentowanych ustaleń uznano, że nie doszło do popełnienia przestępstwa nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Stwierdzono, że kierujący pojazdem nie dopuścił się naruszenia zasad w ruchu lądowym. Wykluczono aby zdarzenie było następstwem kontynuowania przez kierującego samochodem jazdy z dużą prędkością z obniżonym ciśnieniem w oponie, a także aby doszło do kierowania pojazdem, pomimo włączenia sygnalizacji czujnika informującego o spadku ciśnienia w oponie”.
Incydent z oponą
Przypomnijmy, 4 marca 2016 r. na autostradzie A4 w okolicach Lewina Brzeskiego doszło do incydentu z udziałem prezydenckiej limuzyny. Po tym jak w samochodzie eksplodowała opona, pojazd wpadł w poślizg i dzięki umiejętnościom kierowcy z Biura Ochrony Rządu nie doszło do poważniejszego wypadku. Po tym jak "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł dotyczący zajścia i faktu, iż w samochodzie założono stare opony oraz wykorzystano prezydenckie BMW niezgodnie z praktyką, pracę straciło kilku funkcjonariuszy BOR.