„Bezpieczeństwo Polaków jest dla nas najważniejsze, dlatego jesteśmy gotowi do obrony swojego stanowiska dotyczącego relokacji uchodźców przed Trybunałem Sprawiedliwości UE” – czytamy w komunikacie MSWiA. Dalej przypomniano, że obecny polski rząd wycofał się z decyzji rządu koalicji PO-PSL, którą nazwano „lekkomyślną”. „Dziś wiemy, że nasze stanowisko dotyczące mechanizmu automatycznej relokacji jest słuszne, ponieważ Unia Europejska wycofała się z tego nieskutecznego programu. Ze 160 tysięcy imigrantów relokowano jedynie około 30 tysięcy osób” – poinformowano.
„Polska stoi na stanowisku, że kluczem do rozwiązania problemów migracyjnych jest działanie u źródła – czyli tam, gdzie rodzi się migracja” – zaznaczył resort. Dalej zwrócono uwagę na to, że ważne jest też wzmacnianie ochrony granic zewnętrznych UE i walka z przemytnikami migrantów oraz handlarzami ludźmi.
Dalej w oświadczeniu przekazano, że „bezpieczeństwo wewnętrzne to sprawa Polski”, a „bezpieczeństwo narodowe pozostaje w zakresie wyłącznej odpowiedzialności każdego państwa członkowskiego”. Stwierdzono, że polski rząd dla tego właśnie nie zgadza się na „przekraczanie traktatowych uprawnień KE do ingerowania w kompetencje krajowe w zakresie bezpieczeństwa i kwestii socjalnych”. W tym miejscu powołano się na Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), który potwierdza, że bezpieczeństwo narodowe pozostaje z zakresie wyłącznej odpowiedzialności każdego państwa członkowskiego.
„Od pierwszego momentu obowiązywania decyzji niemal wszystkie państwa członkowskie wyraźnie wskazywały na brak możliwości przeprowadzenia skutecznego sprawdzenia wnioskujących. Polski rząd – wbrew pojawiającym się zarzutom – nie miał możliwości wybierania osób według płci czy kategorii wiekowych przy relokacji z obozów dla uchodźców. Takie działanie byłoby traktowane przez instytucje unijne jak dyskryminacja i jest niemożliwe” – podano.
KE pozywa Polskę
Komisja Europejska zdecydowała o skierowaniu pozwu przeciwko Polsce do unijnego Trybunału Sprawiedliwości za odmowę przyjęcia uchodźców. Oznacza to, że władze naszego kraju będą musiały tłumaczyć się z decyzji o nieprzyjęciu uchodźców przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Chodzi konkretnie o decyzję z jesieni 2015 roku, kiedy to jeszcze za rządu PO-PSL Polska przyjęła na siebie zobowiązanie do przyjęcia uchodźców. Zmiana władzy nie jest w tym wypadku żadnym argumentem dla Unii, która działa niezależnie od zmiennych upodobań partyjnych w krajach członkowskich.
Komentatorzy nastawieni sceptycznie do najnowszych doniesień podkreślają, że dwuletnia umowa o relokacji uchodźców w państwach Unii Europejskiej już nie obowiązuje i na tym opierają przekonanie, że żadnego pozwu nie będzie. Bruksela miała stwierdzić jednak, że skoro przyjęto prawo w całej Unii, to wszystkie kraje powinny go przestrzegać, a Polska tego nie zrobiła. Politycy PiS wnioskowali już o umorzenie postępowania. Podkreślali, że nie wypełnili umowy ze względu na bezpieczeństwo w kraju. Ich zdaniem polityka migracyjna to obszar, na ktorym kraje członkowskie powinny mieć możliwość suwerennego decydowania – każdy za siebie.