Chodzi o sytuację, która miała miejsce podczas protestów przed Sejmem. Doszło wówczas do przepychanek i ostrej wymiany zdań między ekipą Telewizji Polskiej a protestującymi tam Obywatelami RP. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera stacji. Z ust jednego z protestujących padły wulgaryzmy oraz groźby, m.in.: „bo ci łapy połamiemy”. Dziennikarka tłumaczyła, że jest to jej praca i apelowała o szacunek.
W związku z tamtymi wydarzeniami, TVP złożyła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na szkodę dziennikarki Anny Machińskiej. W uzasadnieniu zawiadomienia, którego treść opublikował na swoim Twitterze prezes TVP Jacek Kurski napisano, że jeden z protestujących „użył przemocy słownej” wobec dziennikarki w celu „zaniechania przez nią interwencji prasowej”. „Stotoswał przemoc w ten sposób, że kierował w kierunku pokrzywdzonej słowa powszechnie uważane za obelżywe, w zamiarze zmuszenia dziennikarza do określonych zachowań” – podkreślono.
„Siedzi skuty w radiowozie”
O zatrzymaniu mężczyzny jako pierwszy poinformował lider Obywateli RP Paweł Kasprzak. „Franek, ten który pod Sejmem sklął «reporterkę» z «W Tyle Wizji», siedzi właśnie skuty w radiowozie, podczas gdy policja bez nakazu przeszukuje mu dom i bar, który prowadzi. Rekwirowanie są telefony, kamery, dyski. To się dzieje w Łodzi, teraz – napisał na Twitterze. Informację potwierdził rzecznik Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka. Zatrzymanie i przeszukanie zarządziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Trzy nowe zarzuty
Radio RMF FM podaje, że Franciszkowi J. postawiono trzy zarzuty. Jeden dotyczący gróźb karalnych z grudnia, drugi mówiący o podżeganiu do przestępstwa związany z lipcowymi protestami w sprawie zmian w sądownictwie oraz trzeci i najpoważniejszy – nielegalnego posiadania broni. Podczas przeszukania policjanci znaleźli w domu mężczyzny broń ostrą i gazową, na które zatrzymany nie ma wymaganego pozwolenia. Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że na Franciszku J. ciążył już zarzut popychania policjanta. Był on też wcześniej karany. Nie przyznaje się do zarzucanych mu obecnie czynów.