„Wiedzieliśmy, iż lubi się zabawić, ale nie wiedzieliśmy, że lubi też depnąć” - czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika. Dwaj Panowie G. donoszą, że za swoją ciężką nogę Bartłomiej Misiewicz zapłacił utratą prawa jazdy na trzy miesiące. Były rzecznik MON musiał też zapłacić 500 złotych mandatu i przyjąć 10 punktów karnych.
Jak Misiewicz robił karierę
Bartłomiej Misiewicz rzecznikiem MON oraz szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza został po wyborach parlamentarnych w 2015 roku. 27-latek, który zdobywał doświadczenie m.in. w aptece „Aronia” w Łomiankach szybko stał się najbardziej rozpoznawalnym rzecznikiem resortu w Polsce. We wrześniu 2016 roku, jeszcze będąc rzecznikiem MON, został powołany na członka rady nadzorczej PGZ. Krótko po powołaniu do rady nadzorczej, za względu na medialną burzę, Misiewicz zrezygnował z tej funkcji.
Kontrowersje wzbudził również fakt nadania 27-latkowi medalu za zasługi dla obronności kraju. Wielu osobom związanym z armią nie podobał się także fakt, iż kilku żołnierzy podczas spotkań salutowało rzecznikowi Ministerstwa Obrony Narodowej. Przez wiele tygodni głośno było o wizycie Misiewicza w jednym z klubów nocnych w Białymstoku. Ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie.
W sprawie kolejnych etapów kariery Bartłomieja Misiewicza, której zwieńczeniem było zatrudnienie w PGZ, prezes PiS Jarosław Kaczyński w kwietniu powołał specjalną komisję, w której skład weszli: wicemarszałek Sejmu i wiceprezes PiS Joachim Brudziński, wiceprezes PiS i minister ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński oraz poseł PiS i wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Amber Gold Marek Suski. Po wysłuchaniu zarzutów komisji, Misiewicz podjął decyzję o rezygnacji z członkostwa w partii. – Z racji tej niesamowitej nagonki, która została wykorzystana na Prawo i Sprawiedliwość przy użyciu mojego nazwiska, złożyłem oświadczenie o rezygnacji z członkostwa w PiS – oświadczył dziennikarzom.
Własne konkluzje przygotowała także komisja, która „całkowicie negatywnie” oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. W oświadczeniu znalazło się także stwierdzenie, że „pan Bartłomiej Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego”.