Negocjacje w sprawie zakupu śmigłowców wielozadaniowych toczyły się od 2012 roku. Na początku chciano zakupić 26 maszyn, ostatecznie sprawa stanęła na 50. W 2015 roku do testów ostatecznie zakwalifikowano tylko Caracale, umowę na dostawę parafował ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak. Miała ona wejść w życie po zawarciu umowy offsetowej. Późniejsze prowadzenie rozmów spadło na rząd PiS, który w 2016 roku ogłosił zerwanie negocjacji. Francuski producent miał dowiedzieć się o przerwaniu rozmów pół godziny przed mediami. Sytuacja znacznie ochłodziła stosunki polsko-francuskie. Była również powodem odwołania wizyty w naszym kraju ówczesnego prezydenta Francoisa Hollande'a. Witold Waszczykowski przekonywał, że nikt nie zerwał żadnych rozmów, które wygasły same z powodu upłynięcia terminów.
Teraz francuski Airbus chce pozwać Polskę do Trybunału Arbitrażowego. Główny zarzut jaki wysunął koncern to „prowadzenie negocjacji bez woli zawarcia umowy czyli tzw. »negocjacji pozornych»”. Przypomniano, że minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz, jeszcze zanim objął urząd szefa resortu, zapowiedział na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, że nie zgodzi się na zakup Caracali. Jeśli sprawa faktycznie trafi do Sztokholmu, Polskę będzie zapewne reprezentować Ministerstwo Rozwoju. Producent śmigłowców może domagać się co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych odszkodowania.