– Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj, co nie jest tak bardzo zaskakujące skoro wiadomo, że wcześniej była ambasadorem UE w Polsce, a więc reprezentowała interesy Unii, a potem ruchem konika szachowego przeskoczyła na funkcję europosła z Polski, reprezentującego rzekomo Polskę w Brukseli – stwierdził polityk. – Wydaje jej się, że cały czas czuje się przedstawicielem UE w Polsce, a nie odwrotnie – dodał.
Według Czarneckiego, opozycja ma „tradycję donoszenia na własny kraj”. – To co robią niektóre partie opozycyjne, to wypisz wymaluj działania rodem ze średniowiecza, kiedy ich poprzednicy kłaniali się obcym dworom, domagając się interwencji i obalenia legalnych władz – stwierdził europoseł PiS. – Podczas II Wojny Światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek – wypowiedział się w sprawie europosłanki Czarnecki.
Róża Thun wystąpiła w reportażu „Polen vor der Zerreißprobe – Eine Frau kämpft um ihr Land” („Polska stoi przed próbą – kobieta walcząca o swój kraj”). Materiał został wyprodukowany i wyemitowany przez niemiecką państwową stację telewizyjną NDR. W programie Polska została przedstawiona jako kraj zmierzający w stronę rządów autokratycznych, gdzie ograniczane są swobody demokratyczne. Czarnecki ocenił reportaż jako kontynuację niemieckiej kinematografii propagandowej z okresów III Rzeszy. Uznał, że jego autorzy musieli wzorować się na Leni Riefenstahl, twórczyni filmów dla Hitlera. Polityk zaproponował również, by TVP nakręciło materiał o przestępstwach popełnianych przez muzułmanów w Niemczech.