Od dłuższego czasu w polskiej debacie publicznej słyszy się sformułowanie „nadzwyczajna kasta”, zarezerwowane dla negatywnego przedstawienia sędziów jako grupy zawodowej. Dla zwolenników zmian w sądownictwie te dwa słowa stały się wręcz jednym z najważniejszych argumentów. Co charakterystyczne, argumentu tego dostarczyła politykom właśnie przedstawicielka władzy sądowniczej – sędzia Irena Kamińska. Jak przyznaje po czasie, było to „niezręczne” sformułowanie, wyrwane z kontekstu i „wypaczone” przez polityków.
Swoich słów wypowiedzianych podczas Kongresu Sędziów Polskich sędzia Kamińska żałuje, jednak nie cofa. – Nigdy, nikt z nas nie uważał, że jesteśmy w jakimkolwiek stopniu, czy w jakikolwiek sposób lepsi od innych ludzi – mówiła w Polsacie News. – Natomiast powtórzę to: jesteśmy nadzwyczajną kastą. I to kastą, do której nie można dostać się przez urodzenie, tak jak w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, tylko można się dostać przez wyjątkowo ciężką pracę – zwróciła uwagę.
– W jakimś sensie jesteśmy niezwykli, bo od kilkudziesięciu lat, wbrew politykom, którzy robią wszystkie reformy wbrew obywatelom i obok tego co jest naprawdę potrzebne, staramy się opanować ten chaos, który powodują właśnie politycy – władza wykonawcza i ustawodawcza – kontynuowała swoją myśl. – Wszystkie winy władzy ustawodawczej i wykonawczej od lat zwalane są na sędziów, a my znosimy to z godnością i pracujemy ponad siły. To czy nie jesteśmy nadzwyczajni? – zakończyła.