Wystąpienie Brudzińskiego o neonazistach. „W Niemczech takie kreatury maszerują przez centrum Berlina”

Wystąpienie Brudzińskiego o neonazistach. „W Niemczech takie kreatury maszerują przez centrum Berlina”

Joachim Brudziński
Joachim Brudziński Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Sejmowe wystąpienie nowego szefa MSWiA na temat polskich nazistów spotkało się z wyjątkowo krytycznym przyjęciem opozycji. Protestowali też dziennikarze, którzy zwrócili uwagę na umniejszanie roli TVN-u w ujawnieniu całej afery.

W czwartek 25 stycznia Joachim Brudziński jako szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w odpowiedzi na wniosek poselski przedstawiał informację na temat osób, stowarzyszeń i ugrupowań, co do których może zachodzić podejrzenie, że propagują ustroje totalitarne. Już na samym wstępie zaznaczył, że wśród Polaków panuje zgoda dotycząca potępienia dla tego typu ideologii. Później jednak poruszył kilka spornych kwestii.

Brudziński przekonywał, że nazizm i faszyzm są ruchami o charakterze lewicowym, a prawicowe ruchy narodowe chwalił mówiąc, że nie mają nic wspólnego z nazizmem. Nagłaśnianie w mediach skandalicznego spotkania polskich neonazistów określił mianem „histerii”, przez którą w jednej z niemieckich telewizji pojawił się pomysł zorganizowania debaty na ten temat. Fakt, że polscy neonaziści „muszą chować się po lasach” nazwał sukcesem polskiego społeczeństwa. „W Niemczech takie kreatury maszerują przez centrum Berlina” – dodał.

W dalszej części swojego wystąpienia minister przekonywał, że od spotkań neonazistów o wiele niebezpieczniejsze są ataki na biura posłów i zakłócanie miesięcznic smoleńskich. – Co jest groźniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa? Paru idiotów w krzakach, czy ataki na biura poselskie czy zakłócanie legalnych manifestacji o charakterze religijnym? – pytał. – Neonaziści z wafelkowym tortem to problem wizerunkowy, a w przypadku ataków na posłów to kwestia zagrożenia życia – mówił.

Deklarując walkę ze zjawiskiem przedstawionym w „Superwizjerze”, dodał jednak pewne zastrzeżenie. – Zrobimy wszystko co w granicach prawa, choć należy pamiętać, że państwo nie ma nieograniczonych mechanizmów dot. działań stowarzyszeń – powiedział. Nie zapomniał też o szpili dla politycznych przeciwników. Jak przypomniał, to za czasów rządów PO i PSL została zarejestrowana organizacja „Duma i Nowoczesność”.

Na koniec Joachim Brudziński podziękował prywatnym mediom, wymieniając z nazwy wiele tytułów. TVN, którego dziennikarze w ryzykowny sposób zdobyli nagrania wideo ze skandalicznych spotkań, wymienił na samym końcu. – Dziękuję tym, którzy informują i piętnują od razu, a nie po paru miesiącach – dodał, nawiązując do opóźnionej emisji materiału TVN. – Dziękuję wszystkim dziennikarzom mediów prywatnych i publicznych, także TVN24 z jednym zastrzeżeniem: jeśli macie informacje o łamaniu prawa, to trzeba zgłaszać od razu! – podkreślał.

Reportaż „Superwizjera” TVN

20 stycznia wyemitowano reportaż dziennikarzy „Superwizjera” TVN, którzy zdołali przedostać się z ukrytymi kamerami do środowiska polskich neonazistów. Pokazali szokujące nagrania z ukrytych kamer. Byli m.in. na 128. urodzinach Adolfa Hitlera oraz na festiwalu, gdzie wznoszono okrzyki „Sieg Heil”. W programie ujawniono kulisy działania stowarzyszenia Duma i Solidarność, które reprezentuje m.in. Jacek Lanuszny. To on w listopadzie 2017 r. prowadził demonstrację w Katowicach, podczas której działacze Ruchu Narodowego wieszali na szubienicach portrety polskich parlamentarzystów. W lipcu dziennikarze przyjechali z ukrytą kamerą, na festiwal Orle Gniazdo. Podkreślano, że podczas tego wydarzenia nikt nie reagował m.in. na wznoszone okrzyki „Sieg Heil”.

Źródło: Sejm / Onet.pl, Wprost.pl