Okazuje się, że równolegle do apelu Witolda Mackiewicza, zareagowała grupa prywatnych osób, które od piątku z własnej inicjatywy badają możliwość pomocy Polakowi i analizują wszelkie nieścisłości, które wystąpiły w relacjach. Dzięki Aleksandrze Pawlickiej i Marcinowi Dzierżanowskiemu (wicenaczelnemu „Wprost”), udało sprawnie skontaktować się z rodziną 43-letniego Tomka Mackiewicza.
W sobotę, po odnalezieniu Francuzki Elisabeth Revol, ekipa ratunkowa złożona z polskich himalaistów, zeszła do obozu C1 pod Nanga Parbat. Wcześniej zapadła decyzja, że akcja nie będzie kontynuowana, co Krzysztof Wielicki, kierownik zimowej wyprawy na K2, tłumaczył m.in. pogarszającymi się warunkami pogodowymi.
W to, że uratowanie Tomasza Mackiewicza jest możliwe, nadal wierzy jego ojciec, z którym rozmawiała dziennikarka Newsweeka Aleksandra Pawlicka. – Błagam o wznowienie akcji ratunkowej dla mojego syna Tomka. Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje. Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości – apeluje Witold Mackiewicz.
Ojciec himalaisty podkreśla, że w wyniku zbiórki zgromadzono w ciągu dnia ponad 270 tys. złotych. – Ludzi dobrej woli nie brakuje. Proszę, zróbmy razem wszystko, co możliwe – mówi Mackiewicz.
Możliwość dotarcia do Tomka bada grupa prywatnych osób. Wkrótce więcej informacji. Śledźcie tu i na Twitterze Tygodnika Wprost
Kontakt z działającą w Warszawie grupą: [email protected]. Telefon: +48 693 999 966.
Zbiórka: https://zrzutka.pl/gdzies-na-szczycie-gory-wszyscy-spotkamy-sie-ae8hc5