Macierewicz przypomniał, jak w 1993 roku namawiał ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę, aby przyznał się do współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. – Chciałem przekonać Wałęsę, by się przyznał i zrzucił z siebie ten balast – powiedział na antenie TV Republika. Zapewniał, że dopiero po czasie zorientował się, iż ktoś jeszcze uczestniczy w tych spotkaniach. Miał to być kierowca prezydenta Mieczysław Wachowski. – Bo Wałęsa trzymał go w łazience, żeby przysłuchiwał się naszym rozmowom przeprowadzanym w salonie. Przypadkiem zajrzałem tam i okazało się, że tam siedzi Wachowski – mówił.
Dla Antoniego Macierewicza „było jasne, że Wałęsa jest fundamentem ładu postkomunistycznego”. – I bez rozwiązania kwestii jego współpracy z komunistami, jego zdrady, nie da się tego w ogóle ruszyć. Powie ktoś, że to było naiwne z mojej strony, może byłem człowiekiem mniej doświadczonym i mniej rozumiałem mentalność agentury. Nawet jeśli tak, to nie było innego wyjścia – przekonywał polityk PiS.
Wałęsa: Teczki to spisek Kaczyńskich
Lech Wałęsa odrzuca wszelkie oskarżenia o współpracę z SB. Jego zdaniem to bracia Kaczyńscy odpowiadają za stworzenie teczek, które ujawniła wdowa po generale Kiszczaku. „Teczki Kiszczaka powstały na zlecenie Kaczyńskich wykonane pod patronatem Cenckiewicza, Wyszkowskiego, Gwiazdy. Do tego celu wykorzystano materiały wcześniej przygotowane dobrze zawodowo przez SB pod patronatem Kiszczaka” – pisał na Facebooku. Marii Kiszczak grozi pozwem, jeśli „nie powie prawdy w sprawie teczek”.