Słowa wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego kierowane pod adresem Róży Thun ściągnęły na niego poważne kłopoty. Po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej wobec tak wysoko postawionego polityka użyto art. 21 regulaminu PE. Eurodeputowana zwraca uwagę, że piszące o tym media zagraniczne zwyczajnie nie mogą uniknąć wyjaśnienia zwrotu „szmalcownik”, które do tej pory na świecie nie było prawie wcale znane.
– Po raz pierwszy skraca się kadencję wiceprzewodniczącego (decyzja jeszcze nie zapadła – red.), więc mnóstwo pism o tym informuje i dziennikarze wyjaśniają dlaczego się ją skraca. No, dlatego, że użył takiego słowa. I wyjaśniane jest, co to za słowo, co się w Polsce takiego działo… No, on to wypromował na całą Europę – tłumaczyła Thun. – Wszyscy się pytają, jak to się wymawia, pisze, dowiadują się, kto to był szmalcownik – opowiadała o swoich doświadczeniach w Europarlamencie.
Szmalcownicy polską tradycją?
Polityk PO zwracała też uwagę na słowo „tradycja”, którego Czarnecki użył w kierowanych przeciwko niej oskarżeniach. „Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję” – mówił europoseł PiS. – Czyli uważa, że szmalcownicy to w Polsce tradycja. Ja bym się z tym nie zgodziła – komentowała Thun i zapowiadała pozew. – To mój obywatelski obowiązek. Nie można pozwalać na zaśmiecanie debaty publicznej takim słowami. Gdzieś granicę trzeba postawić – stwierdziła.
Czytaj też:
Eurodeputowani będą głosować nad wnioskiem o odwołanie Czarneckiego z funkcji wiceszefa PECzytaj też:
Premier Morawiecki broni Czarneckiego: Nie powinien tracić stanowiska. To opozycja powinna tonować językCzytaj też:
Ostre starcie Zbigniewa Bońka z Ryszardem Czarneckim. „Nie bredź. Zajmij się piłką”