Zwolnienie za „smutną buźkę”
Kobieta 14 lutego wygrała sprawę w sądzie ze spółką Centrum Dializa. Chodziło o wypłatę nagrody z okazji 35-letniej pracy w białogardzkim szpitalu, którego właścicielem jest przedsiębiorstwo. Tego samego dnia została jednak zwolniona z placówki. Adamowicz twierdzi, że powodem wyrzucenia jej z pracy jest polubienie przez nią na Facebooku niepochlebnego wpisu wobec spółki oraz szpitala.
– Chodzi o tzw. lajki, które kliknęłam. Już wcześniej dostałam jedno ostrzeżenie. Powiedzieli mi, że mam trzy dni na usunięcie. Zrobiłam to, ale i tak dostałam zwolnienie dyscyplinarne – tłumaczyła pielęgniarka. Miała zareagować tzw. „smutną buźką” na artykuł w lokalnej prasie dotyczący sytuacji w szpitalu. Zdaniem pracodawcy, kobieta naruszyła dobre imię spółki. Pielęgniarka pracuje w zawodzie już 36 lat i nigdy nie otrzymywała skarg od zarządu szpitala. – Jestem sekretarzem Związku Zawodowego w szpitalu. Zostałam zwolniona bez właściwej procedury – mówi Maria Adamowicz. – Sprawa trafi do sądu pracy, a także do prokuratury – dodaje.
Tłumaczenie spółki
„Uważamy, że każda firma ma prawo prowadzić własną, samodzielną politykę personalną. Spraw dotyczących konkretnych pracowników nie omawiamy w mediach. Wypowiedzenie wręczone Pani Marii Adamowicz zawiera stosowne wyjaśnienie. Firma nie jest zainteresowana prywatnymi opiniami pracowników, gdziekolwiek byłyby one wyrażane, tak długo jak nie dotyczą sfery funkcjonowania firmy i nie wpływają niekorzystnie na jej wizerunek i dobre imię lub na wizerunek i dobre imię osób w firmie zatrudnionych” – napisało Centrum Dializa, zapytane przez Onet.pl o powody zwolnienia pielęgniarki.
Odkąd szpital wydzierżawiła spółka w 2016 roku, jej władze zwolniły kilkoro członków szpitalnego Związku Zawodowego. Pracownicy przebywający na zwolnieniu lekarskim skarżyli się również na brak wypłat. We wrześniu ubiegłego Państwowa Inspekcja Pracy nakazała spółce wypłacenia zaległych wynagrodzeń pracownikom.
Czytaj też:
Pielęgniarki wyrzuciły pacjenta na ulicę. „Jeżeli chcecie, zabierzcie go sobie”