Galeria:
Zdewastowane ogrodzenie polskiej ambasady w Tel Awiwie
„Akt wandalizmu, do którego doszło wobec polskiej ambasady, jest niedopuszczalny i nie ma dla niego miejsca w demokracji, która przestrzega zasad rządów prawa. Wszczęto śledztwo w tej sprawie” – napisała na Twitterze Cipi Hotoweli.
Noga Tarnopolsky pisząca dla „Haaretz” zamieściła w niedzielę na Twitterze fotografie wykonane po chuligańskim ataku na ambasadę Polski w Tel Awiwie. Nieznani sprawcy na ogrodzeniu i tablicy informacyjnej pisali niecenzuralne informacje o „polskich mordercach” i narysowali swastyki. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało już, że zwróciło się o wyjaśnienie sprawy do władz Izraela. To kolejny taki przypadek od momentu rozpętania sporu o zapisy polskiej ustawy o IPN, w której pod karą więzienia zakazuje się przypisywania Polakom odpowiedzialności za Holokaust.
Początek sporu
Po przyjęciu przez Sejm projektu ustawy o IPN zakładającej kary za stosowanie pojęcia „polskie obozy zagłady”, ostro zareagowały władze Izraela. Podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz ambasador Anna Azari wyraziła protest w imieniu swojego rządu przeciwko planom polskiej legislatury. Do jej słów odniósł się marszałek Senatu, który zaprosił dyplomatkę na rozmowy. Osobny komunikat wystosowały MSZ i Kancelaria Prezydenta.
W niedzielę 28 stycznia odbyła się telefoniczna rozmowa między szefami rządów Polski i Izraela. Jak wynikało z relacji, Benjamin Netanjahu i Mateusz Morawiecki zgodzili się, że konieczne jest natychmiastowe otwarcie dialogu między przedstawicielami obu krajów, którego przedmiotem ma być osiągnięcie porozumienia w kwestiach legislacyjnych.
Duda podpisał ustawę, kierując ją do TK
6 lutego prezydent Andrzej Duda ogłosił, że podpisze ustawę o IPN, co oznacza, że przepisy, które budzą kontrowersje, wejdą w życie. Jednocześnie Duda zdecydował się skierować ustawę w tzw. trybie następczym do TK, aby ten zbadał kwestię wolności słowa i określoności przepisów prawa. – Po pierwsze, aby zbadał: wolność głoszenia poglądów (chodzi o wolność słowa – czy nie jest ona ograniczona) oraz kwestię określoności przepisów prawa – wyjaśniał prezydent.
Czym jest tzw. tryb kontroli następczej?
Może dotyczyć tylko aktów normatywnych, które już zostały ustanowione albo już nabrały mocy obowiązującej, albo znajdują się jeszcze w okresie vacatio legis. Tylko wyjątkowo kontrola norm może przybrać charakter prewencyjny – a priori (uprzedni), a jedynym podmiotem uprawnionym do jej inicjowania jest Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Procedura ta nie hamuje bieżącej polityki rządu. Ustawy sprawdzane w trybie kontroli następczej zazwyczaj już obowiązują i mogą przestać obowiązywać dopiero po orzeczeniu TK, które zostaje wydane przeciętnie po roku od zgłoszenia.