Jak dodała rzeczniczka, prokuratura czeka teraz na informacje biegłych między innymi na temat prędkości, z jaką jechał samochód i jaki był jego stan techniczny. Pomoże to ustalić, co było przyczyną wypadnięcia samochodu z drogi.
Przypomnijmy, do wypadku doszło 25 grudnia 2017 roku. Dziewczyny w wieku 16, 18 i 19 lat wyszły z domu w Boże Narodzenie. Trzy koleżanki prawdopodobnie udały się na spotkanie z kolegami, z którymi miały pojechać na pizzę. „Super Express” ujawnił, że nastolatki pojechały z dwoma mężczyznami – 27-letnim Bogusławem K. oraz 24-letnim Sławomirem G. Z informacji dziennikarzy wynika, że mężczyźni nie cieszyli się w rodzinnych stronach dobrą opinią. Przy Sławomirze G. policja miała kilka razy znaleźć narkotyki. Następnego dnia rano, kiedy dziewczyny nie wróciły do swoich domów, rodziny zaczęły ich szukać. W środę do Komisariatu Policji w Sieniawie zgłosili się rodzice, aby zgłosić zaginięcie córek.
W piątek 29 grudnia ekipa poszukiwawcza natrafiła w rzece Wisłok na zatopione auto. W środku znaleziono ciała pięciu osób. – Potwierdziliśmy już tożsamości ofiar. To zaginione nastolatki i ich znajomi, z którymi się spotkali – przekazała w rozmowie z portalem Fakt24 Ewelina Wrona z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. W związku ze sprawą Prokuratura Okręgowa w Przemyślu wszczęła śledztwo w kierunku spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.
W sobotę 30 grudnia przeprowadzone zostały także sekcje zwłok. Biegli stwierdzili, że przyczyną śmierci było utonięcie. – Cała piątka nie miała poważnych obrażeń wewnętrznych, a jedynie powierzchowne, nie zagrażające życiu, więc gdyby auto nie wpadło do rzeki, wszyscy przeżyliby wypadek – powiedziała rzecznik prokuratury Marta Pętkowska. Ze wstępnych informacji prokuratury wynika, że pojazd przed wjechaniem do rzeki dachował. Na chwilę obecną nie wiadomo jednak, co było przyczyną dachowania.