Prof. Wiesław Binienda, zastępca przewodniczącego Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem powiedział w rozmowie z TVP Info, że zdaniem komisji w lewym skrzydle Tu-154 umieszczony był ładunek wybuchowy, który spowodował detonację. To właśnie w tym miejscy znajdują się części elektryczne m.in. do sterowania klapami.
Prof. Binienda dodał, że miejsce, które zostało przez niego wskazane ma obecnie status podejrzango. - Nasz pirotechnik potwierdził, że gdyby dysponował taśmą z materiałem wybuchowym, to podłożyłby ją w tym miejscu. Przeprowadziliśmy także eksperyment, który dowiódł, że taki ładunek nie doprowadziłby do eksplozji paliwa - tłumaczył.
Z kolei duński inżynier Glenn Jorgensen podkreślił, że w miejscu, w którym rzekomo doszło do uderzenia w brzozę, znajdują się ślady sugerujące, że bezpośrednią przyczyną katastrofy smoleńskiej była eksplozja
Czytaj też:
Gosiewska: Logiczne myślenie wskazuje, że w Smoleńsku musiało dojść do potężnych eksplozji