Jak informuje „Fakt”, 58-letni Wiktor Głowacki prowadzi jednoosobową firmę w Polsce, jednak czasami przyjmuje zlecenia także w Niemczech. I właśnie tam, pod koniec stycznia doszło do wypadku. Mężczyzna spadł z drabiny łamiąc sobie cztery żebra i rękę. Udał się do szpitala w Lemgo. Tam powiedziano mu, że nie zostanie przyjęty, ponieważ niemiecki szpital ma problemy ze ściągnięciem pieniędzy z polskiego Narodowego Funduszu Zdrowia. 58-latek był zaskoczony, ponieważ posiadał ważną Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. Wcześniej już dwukrotnie korzystał z pomocy niemieckich lekarzy i wtedy nie pojawiały się żadne problemy.
500 km drogi do Polski
Głowackiemu zaproponowano, bym sam zapłacił za pobyt w szpitalu i leczenie. Ten się jednak nie zgodził, ponieważ nie wiedział, ile to będzie kosztowało. Postanowił więc mimo ciężkiego stanu udać się w 500-kilometrową podróż i wrócić do Polski, gdzie trafił do szpitala.-– Lekarze byli w szoku, że udało mi się przejechać taki kawał drogi w tak ciężkim stanie. Powiedzieli mi jak to było niebezpieczne. Złamane żebro mogło mi nawet przebić płuco – powiedział w rozmowie z „Faktem”.
Walka o odszkodowanie
Teraz mężczyzna zapowiada, że zamierza dochodzić odszkodowania od szpitala w Lemgo. Jego sprawą zajmie się także Rzecznik Praw Pacjenta. Kwestię ściągania płatności od NFZ przez niemieckie szpitale skomentowała rzecznik NFZ. – Nie mamy problemów z płatnościami – powiedziała „Faktowi” Sylwia Wądrzyk,rzecznik Prasowy Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. – Posiadacz ważnej karty EKUZ ma prawo do korzystania w państwie pobytu np. w Niemczech ze świadczeń, które lekarz uzna za niezbędne z medycznego punktu widzenia na zasadach obowiązujących w Niemczech. W razie problemów z honorowaniem karty EKUZ za granicą po pomoc można dzwonić do NFZ – dodała.
Czytaj też:
Skoczyły z 17-piętrowego budynku, nie żyją. To efekt internetowego wyzwania?