Denis Urubko znajduje się obecnie w drugim obozie na wysokości 6700 metrów. Rzecznik wyprawy na K2 Michał Leksiński stwierdził na antenie RFM FM, że informacja ta została przekazana najprawdopodobniej przez jeden z zespołów, ponieważ z samym Urubko nie było wcześniej łączności. – Najprawdopodobniej dzisiaj, najpóźniej jutro Denis dotrze do bazy i wtedy będziemy mieli więcej informacji na temat jego próby wejścia – wskazał Leksiński.
Wielicki bał się o powrót
Przypomnijmy, że jeszcze wczoraj kierownik wyprawy na K2 podejrzewał, że Denis Urubko w poniedziałek może spróbować zaatakować szczyt ośmiotysięcznika. Wielicki tłumaczył, że martwi się o ewentualną drogę powrotną Urubki. – Ma być opad śniegu i silny wiatr, wracając ze szczytu można się kompletnie zgubić – wyjaśnił. – W zachmurzeniu nic nie widać, można nie trafić, wielu kolegów miało problemy, w tym miejscu – dodał. – Pomijam już to, że nieładnie postąpił, ja się po prostu o niego boję, ale wierzę, że podejmie właściwą decyzję i zdecyduje się zejść – mówił Wielicki w niedzielę wieczorem w rozmowie z TVN24.
Galeria:
Denis Urubko - kim jest himalaista, który postanowił sam zaatakować szczyt K2?
Denis Urubko zdecydował się na samotną wyprawę w sobotę. – Wymyślił sobie, że powinien zaatakować K2 przed końcem lutego. Ma on własną teorię, że koniec lutego powinien być końcem zimy – wyjaśniał Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy. Adam Bielecki zdradził z kolei, że Urubko proponował mu wspólne wyjście. „Sugerowałem by lepiej wypocząć i poczekać na sensowną pogodę. Poszedł sam. My tymczasem robimy swoje” – napisał Bielecki w niedzielę na Twitterze.
Zespół robi swoje
W niedzielę Marek Chmielarski oraz Artur Małek ruszyli z bazy, by aklimatyzować się w obozie C3 na wysokości 7200 metrów. Ich celem miało być też zabezpieczanie próby Denisa Urubki. W poniedziałek poinformowano, że zespół Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk kierują się w stronę C3, a Marek Chmielarski i Artur Małek idą do C2.
Galeria:
Polska zimowa wyprawa na K2