Galeria:
Denis Urubko - kim jest himalaista, który postanowił sam zaatakować szczyt K2?
Leksiński w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl poinformował, że kontakt z Denisem Urubką nastąpił dzięki rotacji zespołów, które spotkały himalaistę. – Bezpośredniego kontaktu nie ma. Z pewnością taki będzie, kiedy Denis dotrze do bazy – powiedział rzecznik wyprawy na K2.
26 lutego po godzinie 13 potwierdzono, że Denis Urubko wrócił już do bazy. Na razie nie są znane dalsze losy himalaisty.
Urubko poniesie konsekwencje?
Przypomnijmy, że Denis Urubko zdecydował się na samotną wyprawę w sobotę 24 lutego. – Wymyślił sobie, że powinien zaatakować K2 przed końcem lutego. Ma własną teorię, że koniec lutego powinien być końcem zimy – wyjaśniał Janusz Majer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy. Problem w tym, że Urubko podjął decyzję o ataku szczytu bez porozumienia z kierownictwem wyprawy. – Myślę, że będą wyciągane jakieś konsekwencje, ale nie chcę wypowiadać się za kierownictwo – podkreślił Leksiński dla WP. Rzecznik dodał, że kiedy Urubko wróci do bazy, prawdopodobnie będzie podjęta rozmowa i wyjaśni się, jak to będzie wyglądało w kontekście jego dalszego uczestnictwa w wyprawie.
Leksiński podsumował, że nie wiadomo dokładnie, na jakiej wysokości znalazł się Urubko, ale można sądzić, że dotarł na na 7200 metrów. –Mógł zobaczyć, że na tej wysokości warunki atmosferyczne nie pozwalają na dalszą działalność i postanowił schodzić – ocenił rzecznik.
Zespół robi swoje
W niedzielę 25 lutego Marek Chmielarski oraz Artur Małek ruszyli z bazy, by aklimatyzować się w obozie C3 na wysokości 7200 metrów. Ich celem miało być też zabezpieczanie próby Denisa Urubki. W poniedziałek poinformowano, że zespół Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk kierują się w stronę C3, a Marek Chmielarski i Artur Małek idą do C2.
Czytaj też:
Kim jest Denis Urubko - himalaista, który sam próbował zdobyć szczyt K2?