We wtorek 27 lutego szef resortu nauki dla zilustrowania konieczności przyznania członkom rządu podwyżek, przytoczył na antenie Radia ZET swoją osobistą historię z czasów, gdy był ministrem sprawiedliwości. – Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru – czasami nie starczało do pierwszego. I teraz sytuacja, w której minister – minister sprawiedliwości odpowiada za budżet dziesięciomiliardowy, minister nauki za budżet dwudziestomiliardowy – zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się, jak dożyć do pierwszego, to nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa – mówił Gowin.
#biednyjakgowin
Po tych słowach media społecznościowe zasypała lawina memów i kpin z ministra oraz oburzone głosy ludzi, którzy porównywali wysokie zarobki ministra (ponad 200 tys. złotych rocznie) ze średnią krajową (poniżej 2 tysięcy złotych). W osobliwy sposób zareagowali posłowie opozycji, którzy wyśmiewając wicepremiera, zorganizowali między sobą zbiórkę pieniędzy. Jak poinformował na Twitterze dziennikarz Konrad Piasecki (to w jego programie padła niefortunna wypowiedź ministra), udało się zebrać 242 złote. Na co przeznaczone zostały te pieniądze?
Galeria:
#biednygowin - internauci odpowiedzieli na słowa wicepremiera
Pieniądze zebrano. Co teraz?
„I mamy wynik. 242 złote. Jarosław Gowin dorzuca do tego od siebie 1200 i całość przekazuje na Centrum Mysli Jana Pawła II. Doprecyzowując – na Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia” – pisał dziennikarz. Całość opatrzył wspólną fotografią z ministrem nauki. Wcześniej minister Gowin przepraszał za swoje słowa na Twitterze. „Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią – zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków” – pisał.
Czytaj też:
Jarosław Gowin w izraelskiej gazecie: Mamy prawo być zrozumiani