Galeria:
Policja i straż na miejscu znalezienia zwłok Piotra Kijanki
W poniedziałek 5 marca około godziny 10:51 pracownik elektrowni wodnej Dąbie na Wiśle w Krakowie telefonicznie powiadomił policję, że na powierzchni rzeki unosi się ludzkie ciało. Jak podał, chwilę wcześniej po wyłączeniu hydrozespołu zauważył, że spod wody wypłynęły zwłoki mężczyzny i zatrzymały się na wysokości sąsiadującego urządzenia tego typu. Na udali się przedstawiciele policji, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego.
Policja informuje, że wygląd zwłok, charakterystyczny ubiór, obrączka, zegarek wskazywał na duże prawdopodobieństwo, że to ciało zaginionego Piotra Kijanki. Zwłoki mężczyzny przewieziono do ZMS CM UJ w Krakowie. We wtorek została przeprowadzona sekcja zwłok. Podczas oględzin przy mężczyźnie znaleziono telefon komórkowy oraz portfel, który zawierał gotówkę oraz karty płatnicze i dokumenty wystawione na nazwisko Piotr Kijanka. W godzinach popołudniowych nastąpiło okazanie zwłok matce i żonie zaginionego Piotra Kijanki - kobiety rozpoznały i zidentyfikowały jego ciało.
Kwestie przyczyn i okoliczności śmieci Piotra Kijanki bada Prokuratura Rejonowa Kraków – Śródmieście Wschód w prowadzonym śledztwie.
Zaginięcie Piotra Kijanki
34-letni Piotr Kijanka zaginął w nocy 6 stycznia. Mężczyzna wyszedł z restauracji na Placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na osiedlu Dąbie. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Mężczyzna nie nawiązał żadnego kontaktu z rodziną. Kilka dni po zaginięciu 34-latka utworzona została specjalna grupa poszukiwawcza. Przeszukano m.in. dno Wisły w Krakowie do stopnia wodnego Dąbie i od stopnia wodnego Dąbie do stopnia Przewóz. W poszukiwania zaangażowane były też psy tropiące, które doprowadziły w rejon mostu Kotlarskiego. Jeden z nich wskazał stojącą nad brzegiem ławkę, drugi doprowadził do brzegu Wisły.