O wykorzystywaniu koni do prac ponad siły na południu Polski pisaliśmy wielokrotnie. Fundacje zajmujące się ochroną praw zwierząt od lat apelują o zlikwidowanie transportu konnego na drodze do Morskiego Oka. Aktywiści zwracają uwagę na fakt, iż zwierzęta są przemęczone, a ciągnięcie pod górę wozu wypełnionego ludźmi to dla nich ogromny wysiłek.
Tym razem negatywnym bohaterem został woźnica z Korbielowa koło Żywca. Mężczyzna próbował ciężką furmanką wjechać na stromą i oblodzoną górę. Wóz był wypełniony workami z węglem. Góral nie zwracał uwagi na to, że męczy zwierzę. W pewnym momencie koń upadł się i osunął w dół. W tym momencie mężczyzna zaczął bić zwierzę batem. Jego skandaliczne zachowanie obserwował młody mężczyzna, który podbiegł do woźnicy, odebrał mu lejce i próbował pomóc zwierzęciu. Koń wstał samodzielnie, jednak odniósł obrażenia przedniej nogi oraz głowy. Nie wiadomo, w jakim stanie zwierzę jest obecnie.
– Sprawa podchodzi pod ustawę o ochronie zwierząt. To wygląda na znęcanie się nad zwierzęciem, sprawą powinna zająć się policja: dotrzeć do tego woźnicy i zobaczyć w jakim stanie jest koń – tłumaczył Radosław Ślusarczyk z fundacji Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Czytaj też:
Wypadek konia na trasie do Morskiego Oka. Skandaliczne zachowanie furmana