Andrzej Duda podkreśla, że nie były planowane jego spotkania z wiceprezydentem Pence'em w Korei Płd., a przedstawiciele amerykańskich władz, w tym prezydent Donald Trump, nie poruszali w dwustronnych kontaktach tematu nowelizacji ustawy o IPN. – Byłbym zdziwiony, gdyby nasze strategiczne relacje ze Stanami Zjednoczonymi uległy pogorszeniu w związku z jednym przepisem – podkreśla głowa państwa, przywołując słowa Trumpa, który stwierdził, że obowiązkiem każdego prezydenta jest „dbać przede wszystkim o interesy swojego państwa i społeczeństwa”.
Ustawa o IPN a polska racja stanu
Prezydent przekonuje, że w jego odczuciu żądanie przez polskie władze respektowania prawdy historycznej, czego elementem jest uchwalenie ustawy o IPN, stanowi właśnie „dbanie o polską rację stanu”. – Po to nas wybrano. Jeśli ktoś w Ameryce się temu dziwi, przypomnę, że stanowienie naszego prawa jest kwestią polskiej suwerenności. Nikt nie będzie nam tego dyktował.
. W czasie drugiej wojny światowej zginęły 3 mln Polaków narodowości żydowskiej, ale zginęły też ponad 2 mln Polaków narodowości polskiej. Za pomoc Żydom groziła kara śmierci – tłumaczy Andrzej Duda.Wątpliwości prezydenta
Mówiąc o skierowaniu ustawy o IPN do Trybunału Konstytucyjnego, prezydent podkreśla, że zależało mu na ocenie, czy prawo zostało dobrze przygotowane „choćby dla świadków tamtych straszliwych wydarzeń”. – Ich świadectwo jest bardzo ważne i nie mogą się obawiać mówić, co przeżyli i co widzieli. Ale powtarzam: nikt z zagranicy nie może nam dyktować, czy wolno Polakom bronić się przed szkalowaniem. Na tym polega suwerenność – wskazuje Andrzej Duda, przyznając przy tym, że sam również ma wątpliwości co do ustawy. – Przede wszystkim dodałbym jednoznaczną deklarację, że chodzi wyłącznie o czyny popełnione z winy umyślnej – tłumaczy.
– Mnie istotnie zaskoczyło nagłe pojawienie się ustawy, a potem tempo prac nad nią. Ale nie są to uwagi do treści ustawy, ale sposobu procedowania. Trudno mi zrozumieć, co motywowało ustawodawców do takiego sposobu działania – dodaje prezydent. Jego zdaniem tempem prac i biegiem zdarzeń był zaskoczony także premier, ale też m.in. resorty sprawiedliwości czy spraw zagranicznych.