Na początku listopada 2006 r. ujawniono, iż w Zakładach Farmaceutycznych Jelfa w Jeleniej Górze doszło do zamiany składu dwóch leków. W ampułce jednej z partii corhydronu znalazł się silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji - scolina. Śledztwo w sprawie wadliwej partii corhydronu, która trafiła na rynek, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze.
Jak poinformowała w piątek rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, Ewa Węglarowicz-Makowska, scolinę w drugiej ampułce corhydronu 250 udało się znaleźć dzięki badaniom bezinwazyjnym ampułek, jakie są przeprowadzane w Zakładach Farmaceutycznych Jelfa SA w Jeleniej Górze.
"Dzięki temu bezinwazyjnemu sprzętowi, badania przebiegają szybciej i sprawniej. Jednak ampułkę, w której wykryliśmy scolinę, wyślemy jeszcze do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, gdzie lek będzie przebadany jeszcze raz" - powiedziała Węglarowicz- Makowska.
Rzecznik ministra zdrowia Paweł Trzciński powiedział, że wadliwa partia corhydronu 250, w której znaleziono scolinę, została wycofana w listopadzie zeszłego roku.
"Chcę stanowczo uspokoić pacjentów. Wszystkie leki Jelfy, znajdujące się w aptekach, są bezpieczne. Druga znaleziona fiolka ze scoliną znajduje się w materiale dowodowym prokuratury i od dawna nie ma jej na rynku" - powiedział Trzciński.
Węglarowicz-Makowska podkreśliła, że scolinę znaleziono w wadliwej partii corhydronu 250 - wyprodukowanej 1 lipca 2005 r., która została zarekwirowana przez prokuraturę; jej skład jest poddawany badaniu. "W sumie zarekwirowaliśmy 100 tys. ampułek corhydronu 25, 100 i 250, w tym ponad 8,5 tys. ampułek to corhydron 250, który badamy w pierwszej kolejności" - mówiła rzeczniczka.
Według Trzcińskiego, wykrycie drugiej fiolki ze scoliną potwierdza tylko słuszność decyzji Głównego Inspektora Farmaceutycznego i Ministerstwa Zdrowia o zamknięciu całej produkcji w fabryce. "Pojawiały się głosy, że było to działanie polityczne, niepotrzebne. Okazuje się, że takie argumenty nie miały podstaw" - oświadczył rzecznik.
Tymczasem rzecznik prasowy Jelfy Radosław Popiel powiedział, że trzeba pamiętać, iż w okresie, gdy wadliwa partia corhydronu została wyprodukowana, właścicielem zakładu był Skarb Państwa. "Leki znajdujące się w obrocie, wyprodukowane przez obecnego właściciela, są całkowicie bezpieczne" - powiedział Popiel.
Prokuratura w Jeleniej Górze sprawdza również zawiadomienie ministra zdrowia Zbigniewa Religii o ewentualnym popełnieniu przestępstwa przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny, wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych, głównie z Lublina i Gdańska, pracowników Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego oraz Urzędu Rejestracji Leków. Prokuratura sprawdza, czy pracownicy wymienionych urzędów dopełnili swoich obowiązków służbowych i czy ewentualnie nie narazili na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia ludzi.
Prowadzone jest również śledztwo sprawdzające, czy Jelfa w tak kryzysowej sytuacji zachowała się właściwie i czy dołożyła należytych starań, aby wadliwą partię leku wycofać oraz powiadomić ludzi o ewentualnym niebezpieczeństwie, jakie może im grozić po zażyciu lekarstwa.
Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu u pacjentów, w tym podejrzenia spowodowania zgonu, bada Prokuratura Okręgowa w Lublinie i do niej trafiły zawiadomienia złożone do organów ścigania w całej Polsce.pap, ss