Galeria:
Joanna Racewicz. Tak dziennikarka zmieniała się przez lata
Kością niezgody był wpis dotyczący diety, który Joanna Racewicz opublikowała na prywatnym profilu na Instagramie. Nie spodobało się to władzom TVP, które uznały, że dziennikarka reklamuje produkt bez zgody pracodawcy. W oświadczeniu Centrum Informacji TVP poinformowało, że od 13 marca Racewicz przestała prowadzić program śniadaniowy na antenie TVP2. „Powodem tej decyzji było wykorzystywanie przez panią redaktor Joannę Racewicz marki »Pytanie na śniadanie« do promocji produktów bez wiedzy i zgody kierownictwa programu, co powtarzało się mimo upomnień ze strony przełożonych. Działanie to koliduje z obowiązującymi w Spółce zasadami dotyczącymi reklamy i promocji, a także stoi w sprzeczności z zasadami etyki dziennikarskiej” – czytamy w oświadczeniu Telewizji Polskiej.
„Rzeczywiste powody rozprawy ze mną są zupełnie inne”
Racewicz powiedziała, że kiedy dowiedziała się o odsunięciu od programu, starała się współpracować w rozwiązaniu tej kwestii. – Napisałam wyjaśnienie, zapewniłam o gotowości do rozmowy i naprawy wszelkich niezręczności, natychmiast skasowałam wszystkie sporne materiały. Czekałam na odpowiedź ze strony mojego pracodawcy, ale ta nie nadchodziła – tłumaczyła portalowi Wirtualne Media. Kilka dni później dziennikarka dowiedziała się o swoich losach z komunikatu umieszczonego na stronie Centrum Informacji TVP. – W tej sytuacji mam prawo sądzić, że posłużono się pretekstem, a rzeczywiste powody rozprawy ze mną są zupełnie inne. Zwłaszcza, że stawiane mi zarzuty naruszenia zasad etyki dziennikarskiej dotyczą jedynie programu „Pytanie na śniadanie”, a nie rzutują na prowadzone przeze mnie programy na antenie TVP Polonia. Wniosek stąd taki, że albo w TVP SA obowiązują dwa różne kodeksy etyki, albo, że nie o etykę tutaj chodzi – oceniła dziennikarka.
Dziennikarka nie czuję się winna
Racewicz podkreśliła, że w związku z tym podjęła decyzję o rozwiązaniu współpracy z TVP. – Pozwoliłam sobie wybrać drogę medialną, bo właśnie taka została mi narzucona przez TVP SA. Kończę duży i ważny etap w życiu, nie czekając na decyzję z Woronicza 17. Kończę na własnych warunkach, sama, z podniesioną głową. Bo nie czuję się winna – poinformowała Racewicz. – Jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i otuchy. Będą dla mnie i mojego synka tej wiosny szczególnie ważne – dodała.
Czytaj też:
Joanna Racewicz zawieszona przez TVP. „Działanie w sprzeczności z zasadami etyki dziennikarskiej”