Kilka dni temu „Gazeta Wyborcza” informowała, że Kaja Godek zasiada w radzie nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych - państwowej spółki, która produkuje komponenty do układów wtryskowych silników wysokoprężnych. Dziennik podkreślał, że z informacji na stronie Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że Godek na stanowisko została powołana 17 grudnia 2015 r., czyli niespełna miesiąc po przegłosowaniu w Sejmie wotum zaufania dla rządu Beaty Szydło. Działaczka pro-life po tej publikacji stwierdziła, że „aborcjoniści z GW - pełni troski o bezpieczeństwo finansowe rodzin z chorymi dziećmi”, próbują zwolnić ją z pracy. Całą sytuację nazwała „sowiecką metodą”.
Godek: Zarabiam 3416 zł miesięcznie
Godek postanowiła obszerniej wyjaśnić wątek jej pracy w WZM. W oświadczeniu na Facebooku poinformowała, że na swoim stanowisku zarabia 3416 zł miesięcznie. „Podejmując pracę zrezygnowałam z zasiłku dla niepracujących rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko 1500 zł i 500 zł na pierwsze dziecko w ramach programu 500 Plus. Gdybym nie pracowała, obciążałabym podatników kwotą 2000 zł miesięcznie” – wyjaśniła. „Chyba w Polsce lepiej pobierać zasiłki - nie pracować i mieć święty spokój” – stwierdziła.
Działaczka podkreśliła, że ataki na nią, to próba zniechęcenia wszystkich, którzy chcą walczyć o prawo do życia dla niepełnosprawnych i chorych dzieci. „To klarowny komunikat: zobaczcie, co was spotka, jeśli będziecie bronić życia nienarodzonych!”. Godek zapewniła, że pracę podjęła spełniając wszelkie wymogi formalne dotyczące wykształcenia i doświadczenia. „W radzie nadzorczej, w której pracuję, jest jedna osoba z wykształceniem technicznym, a reszta, to osoby posiadające kompetencje w innych dziedzinach, pozwalające na nadzorowanie pracy zarządu (...) Moja praca zawodowa nie ma nic wspólnego z działalnością społeczną” – wyjaśniła.
Godek: Jesteśmy na właściwej drodze. Do celu mamy już blisko
Godek przyznała, że podejmując pracę liczyła się z konsekwencjami, ale nie spodziewała się „czegoś tak podłego, jak próba niczym nieusprawiedliwionego zwolnienia z pracy matki trójki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego”. „Te przeciwności upewniają, mnie, że jesteśmy na właściwej drodze i że do celu mamy już blisko” – dodała.
„Atak skierowany na nas i sprawę, o którą walczymy, okazuje się daremny, bo trwamy przy wyznawanych zasadach i wartościach. Dlatego już tak niewiele dzieli nas od zakazu zabijania dzieci, których jedyną „winą” jest podejrzenie o chorobę” – napisała na koniec.
facebookCzytaj też:
Ostra dyskusja w „Kropce nad i”. Olejnik do Godek: To jest arogancja