„SE” rozmawiał z jednym z najważniejszych świadków w procesie, dziennikarką Mariolą Pietraszek, przyjaciółką Violetty Villas. Kobieta widziała dokumentację z autopsji, którą wykonano po śmierci artystki. – To było przerażające. Musiała przejść udar, bo nie miała jednej czwartej części mózgu – skomentowała dla „SE” Pietraszek. Dziennikarka zaznaczyła, że pomagała rodzinie przyjaciółki w znalezieniu lekarza, który podejmie się interpretacji wyników. – To, czego się dowiedzieliśmy, wskazuje na to, że musiała bardzo cierpieć przed śmiercią i z pewnością nie była leczona – wskazała Pietraszek.
Także syn Violetty Villas, Krzysztof Gospodarek, ma wiele pytań dotyczących śmierci jego matki i zdarzeń w jej domu w Lewinie, które poprzedziły zgon. Mężczyzna zwraca uwagę m.in. na ogromne stężenie dwutlenku węgla w płucach Villas i poważne obrażenia na jej ciele. – Dlaczego miała świeże złamania kości udowej, mostka i żeber, które przy oddychaniu musiały sprawiać jej potworny ból? Mogła zostać pobita, kopnięta mogła upaść i złamać tę nogę – pyta.
Proces ws. śmierci Violetty Villas rozpocznie się w kwietniu w Sądzie Okręgowym w Świdnicy. Zarówno jego przebieg jak i intrpretacja wyroku mają być utajnione. Elżbieta B. została skazana w 2014 roku rzez Sąd Rejonowy w Kłodzku na 10 miesięcy aresztu i uznana winną za nieudzielenie pomocy artystce. Violetta Villas zmarła w wieku 73 lat, 5 grudnia 2011 r. w Lewinie Kłodzkim.