W związku z argumentami posłów PiS, którzy przyznanie wysokich nagród swoim ministrom i wiceministrom tłumaczą taką samą praktyką poprzedników, posłanka PO Izabela Leszczyna postanowiła zebrać stosowne informacje. Dane z pięciu pierwszych resortów pokazują, jak duża jest różnica w tej kwestii pomiędzy obecną i poprzednią władzą. Okazuje się, że w ministerstwach edukacji, środowiska, rolnictwa, rozwoju i sportu w latach 2008-2015 przyznano łącznie nagrody niższej wartości niż pojedyncze premie przyznawane ministrom przez Beatę Szydło za jeden zaledwie rok. Za koalicji PO-PSL resort edukacji przyznał 17 tys. 200 zł nagród, środowiska – 32 tys. 200 zł, rolnictwa – 4 tys. 300 zł, sportu – 4 tys. 300 zł. Ministerstwo rozwoju nagród w tym okresie nie przyznawało.
„Należało się”
W 2016 roku ministrowie dostali od Beaty Szydło średnio po 7 tys. 18 złotych brutto, a wiceministrowie po 5 tys. 670 zł brutto. W 2017 roku nagrody dla ministrów wahały się już od 36 tys. 900 do 65 tys. 100 złotych. Była premier Beata Szydło nie zapomniała też o przyznaniu nagrody samej sobie – dostała 65100 złotych. – Ministrowie PiS otrzymywali nagrody za ciężką i uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały – podkreślała w Sejmie Beata Szydło. Jej stanowisko poparł prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki – zdradził polityk w wywiadzie dla wSieci.pl.
Czytaj też:
Tak politycy PiS mają tłumaczyć się z nagród. „SE” dotarł do instrukcji