62-letni Bonifacy przez wiele lat był strażakiem. Służył w jednostce OSP Kaczorów na Dolnym Śląsku. Mężczyzna zmarł nagle w połowie marca. Jego dawni koledzy zgodnie ze strażackim obyczajem chcieli go pożegnać zakładając na pogrzeb mundury galowe i składając na grobie specjalny wieniec. Jak podaje TVN24, miejscowy proboszcz miał stwierdził jednak, że nie życzy sobie obecności strażaków na ostatnim pożegnaniu zmarłego 62-latka. – Usłyszeliśmy wiadomość, że ksiądz sobie nie życzy strażaków na pogrzebie.Ale my nie chcieliśmy się poddać. Poszliśmy na pogrzeb, stanęliśmy w ławkach. Wtedy ksiądz podszedł do naczelnika, wezwał go do zakrystii i tam powiedział, że nie chce widzieć strażaków w mundurach na mszy – mówił Piotr Kryński z OSP Kaczorów w rozmowie z TVN24.
– Podczas pogrzebu weszłam do zakrystii i usłyszałam jak ksiądz mówi, że strażacy mają wyjść z kościoła, bo on mszy nie zacznie. Powiedziałam, że nikt nie wyjdzie z kościoła, bo każdy ma prawo tam przyjść. Wtedy ksiądz powiedział, że nie znam prawa kanonicznego, obraził mnie. Powiedział, że nie będzie się zniżał do mojego poziomu, śmiał się ironicznie – relacjonowała mieszkanka Kaczorowa. Ostatecznie pogrzeb się odbył, jednak proboszcz zastrzegł, że strażacy nie będą mogli pełnić wart przy Grobie Pańskim w okresie świąt wielkanocnych, nie będą również mogli nieść baldachimu w Boże Ciało.
Z informacji TVN24 wynika, że konflikt może mieć zupełnie inne podłoże. Zmarły 62-latek przez ostatnie lata życia zmagał się z chorobą alkoholową, a duchowny nie kryje swojego krytycznego stosunku do alkoholu. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że ksiądz nie chciał, aby osoba uzależniona od alkoholu miała specjalny, uroczysty pogrzeb.