Minister Anna Streżyńska w szczerym wywiadzie opowiedziała ze szczegółami o wewnętrznych walkach w PiS, które doprowadziły do jej dymisji. Przyznała, że było to dla niej wyjątkowo przykre doświadczenie. – Czułam się upokorzona. Odwoływanie trwało prawie cztery miesiące. I przez ten czas nikt nie chciał i nie czuł się w obowiązku wytłumaczyć mi, co się dzieje, zaprzeczyć lub potwierdzić – mówiła. Przyznała, że dopytywała premier Szydło o swoją przyszłość, jednak jej pytania „trafiały w pustkę”. – Nie wiem, czy sama była pewna, co się wydarzy. Mówiła: nie ma decyzji, a wiesz, że polityczne decyzje zapadają gdzie indzie – opowiadała Streżyńska.
Streżyńska: Kaczyński do końca mnie wspierał
– Z tego, co słyszałam od ludzi z Nowogrodzkiej, prezes był jedyną osobą, która wspierała moją obecność w rządzie. Do końca. Wbrew temu, co się mówi, prezes nie rządzi w ten sposób, że mówi, jak ma być i reszta kładzie uszy po sobie. W PiS-ie duże znaczenie ma komitet polityczny. A tam są Antoni Macierewicz czy Mariusz Błaszczak. (...) Dążyli do zmiany podziału kompetencji między naszymi resortami – powiedziała.
Kto w PiS walczy od frontu, a kto z ukrycia?
Była minister cyfryzacji jest pewna, że jej działania blokował właśnie resort Mariusza Błaszczaka. – Antoni Macierewicz walczy z otwartą przyłbicą. Nikt, kto jest na linii jego strzału, nie ma wątpliwości, że tam jest. On staje na wprost, w samo południe, wyciąga kolta i strzał. A minister Błaszczak strzela zza węgła i to jest różnica. Długo nie rozumiałam źródła blokady naszych – wydawałoby się – bardzo korzystnych społecznie ustaw, na przykład o mDokumentach, o krajowym węźle tożsamości elektronicznej i platformie integracji usług i danych – przyznała.
Czytaj też:
Choroba Kaczyńskiego? Lider PiS zdradza, co mu dolegało