Australijska spółka Prairie Mining zapowiedziała wejście w spór sądowy z polskim rządem. Sprawa dotyczy kopalni Jan Karski, która ma powstać w województwie lubelskim. W opinii inwestora strona polska dopuściła się zwłoki w podpisaniu umowy o użytkowanie górnicze obszaru, na którym ma powstać kopalnia. Wniosek w tej sprawie został złożony pod koniec grudnia 2017 roku i do tej pory nie został rozpatrzony przez Ministerstwo Środowiska. Składając wniosek do sądu firma chciała się zabezpieczyć przed możliwością wydania zgody przez polski resort innemu podmiotowi.
Prairie Mining ma już w Polsce jedną nieczynną kopalnię - Dębieńsko. Firma podkreśliła, że zawsze prowadziła biznes zgodnie z polskim prawem a pomysł budowy nowej kopalni cieszy się poparciem lokalnej społeczności oraz samorządów. Dziennik Gazeta Prawna zwrócił uwagę na fakt, iż ewentualna wygrana spółki przed sądem arbitrażowym mogłaby oznaczać dla Polski konieczność wypłaty odszkodować w wysokości nawet kilku miliardów złotych.
W odpowiedzi na złożony pozew resort środowiska poinformował, że nie spełniono przesłanek, które warunkują prawo pierwszeństwa w przypadku zawarcia umowy użytkowania górniczego. „Ministrowi stawiany byłby zarzut, że w sposób nieuprawniony doprowadził do ograniczenia prawa Skarbu Państwa do rozporządzania własnością górniczą. Jednocześnie opinia publiczna wskazywałaby na brak zapewnienia eksploatacji złoża, zatem wbrew twierdzeniom spółki, nie doszło do niedotrzymania terminów zawarcia umowy z winy Ministerstwa Środowiska” – twierdzi polski resort. Po tej odpowiedzi akcje australijskiej spółki na GPW spadły o niemal 25 proc.
Czytaj też:
„List wku...go górnika” wywołał burzę w Bogdance. „Założymy nowy związek”