Galeria:
Wypadek w Michalczowej
Do wypadku doszło ok. godz. 11:20 w niedzielę w Michalczowej nieopodal Nowego Sącza. Jak informuje portal sadeczanin.info, z łuku na krętej drodze z dużą prędkością wypadło niebieskie audi. Samochód uderzył w barierki, które oddzielały chodnik od jezdni i zatrzymał się przed murowaną kapliczką Matki Boskiej, stojącą na terenie należącym do szkoły podstawowej.
„Tu byłaby prawdziwa masakra”
Kierowca audi uciekł z miejsca zdarzenia, ale policjanci znaleźli go 2 kilometry od miejsca wypadku. Okazało się, że mężczyzna miał 2,7 promila alkoholu we krwi. Mieszkańcy Michalczowej twierdzą, że fakt, iż nikt nie ucierpiał, może być rozpatrywany w kontekście cudu. O tej porze ludzie zazwyczaj wracają z kościoła. Tym razem msza się przedłużyła, przez co na chodniku nie było pieszych.
– Nawet nie chcę myśleć, jak to się mogło skończyć, gdyby nie to, że dzisiaj msza się niespodziewanie przedłużyła. Tym chodnikiem pełno ludzi zawsze wraca z kościoła. A dziś, przy takiej pięknej pogodzie, to przyjemnie przejść się spacerkiem. Jezu miłosierny, przecież tu byłaby prawdziwa masakra – powiedziała w rozmowie z sadeczanin.info jedna z mieszkanek.
„Bóg pokazuje, że troszczy się o nasze życie”
Proboszcz miejscowej parafii potwierdził, że msza faktycznie się przedłużyła. Powodem był chrzest dziecka oraz dłuższe niż zazwyczaj ogłoszenia parafialne. – Trudno tłumaczyć Pana Boga, ale dziś jest Święto Bożego Miłosierdzia i Pan Bóg pokazuje, że troszczy się o nasze życie; w sposób szczególny o tych, którzy mu zawierzą i pokładają w nim ufność – skomentował.
Czytaj też:
Przerażające sceny podczas korridy. Byk wbił się w nogę znanego matadora