– To szaleństwo doprowadziło do tego, że sprawa zaszła w taki daleki teren, że prezes uznał, że jedynym wyjściem jest odwołanie się do starej maksymy łacińskiej: vox populi vox Dei. I ta decyzja nie budzi entuzjazmu – mówił Cymański pytany o obniżenie parlamentarnych pensji. Dodał, ze w jego opinii jest to konsekwencja błędów zarówno Prawa i Sprawiedliwości, jak i PO, która "zrobiła jazdę z billboardami". – Ale oni dobrze powinni też wiedzieć i się puknąć, co będzie dalej – stwierdził.
Wiceprzewodniczący PiS przyznał jednak, że nie zagłosuje przeciwko temu rozwiązaniu w Sejmie. – Nie z serca ochotnego, bardziej jednak na zasadzie chłodnej, zimnej analizy sytuacji, bo uważam, że program dla milionów wart jest poświęcenia interesu setek czy tysięcy – zaznaczył.
Czytaj też:
„Fakt”: Jarosław Kaczyński upomina swoich posłów. „My tu jesteśmy dla ludzi”
„Można się w tym zgubić”
Pytany o kwestię odzyskania wraku tupolewa od Rosjan, Cymański stwierdził, że niestety to "nie wyszło". – No niestety tak. Drapaliśmy się, drapaliśmy… A poza tym na miejscu Rosjan w życiu! Przecież im zależy najbardziej na awanturze, na tym, żebyśmy nie doszli tej prawdy – mówił. – Antoni Macierewicz w tych sprawach przez tyle lat, tych hipotez było tak dużo, że można się w tym zagubić, to jest oczywiste – dodał.
Cymański stwierdził, że wierzy, iż sprawa katastrofy smoleńskiej zostanie kiedyś wyjaśniona. – A najbardziej prawdopodobnie, że z uwagi na te okoliczności, czas i brak wraku, że nigdy się tej prawdy (nie dowiemy – red.). I do tego przygotował nas tą wypowiedzią cytowaną dzisiaj i rok temu wcześniej zapowiadając, że zbliżamy się, ale nie wiadomo, jak się to skończy, Jarosław Kaczyński. On jest w tej sprawie szczególnie przecież zaangażowany i jego słowa są znamienne – zaznaczył.
Czytaj też:
TVP Info nie transmitowała prezentacji raportu Macierewicza. Michał Rachoń zadziałał na własną rękę