Rozpoczął się proces 43-letniego Dariusza R. Mężczyzna umieścił pod samochodem żony bombę zegarową własnej produkcji. Do wybuchu jednak nie doszło. Dariusz R. przyznał się do skonstruowania bomby, jednak utrzymuje, że nie chciał zabić żony. Jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa. – Postępowanie przygotowawcze pozwoliło na przygotowanie całego szeregu dowodów świadczących o tym, że powziął najpierw zamiar, a potem drobiazgowo realizował go zmierzając do zabójstwa swojej żony – poinformowała Monika Blok-Amenda, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Świeciu. Jak dodała, do wybuchu nie doszło jedynie wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczności.
„Chciał ratować związek”
– On nie chciał jej zabić, on kocha żonę. Nadal ją pewnie kocha, mimo iż są po rozwodzie. Chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę. Jeżeli by ją chciał zabić, to zrobiłby to na inny sposób – powiedział Łukasz Kurek, obrońca oskarżonego. Jak poinformował, oskarżony chciał jedynie wstrząsnąć żoną, przez co doprowadzić do pojednania. – Bardzo kochał wspólne dziecko i chciał ratować związek. Nie naraziłby własnego syna, którego kocha ponad życie, a wiadomo, że matka jeździła tym samochodem wraz z synem – stwierdził obrońca.