– Co do Beaty Szydło, to jestem zdumiony, że broniła tych nagród w Sejmie. To były bardzo niefortunne, niepotrzebne słowa. W tym sensie zaszkodziła rządowi PiS. Mój syn zapowiedział likwidację nagród, a pani Szydło wychodzi na mównicę i mówi, że one się należały. Przecież musi być wspólny przekaz – tłumaczył Kornel Morawiecki w rozmowie z „Super Expressem”. W opinii marszałka seniora, Mateusz Morawiecki jest lepszym premierem niż Beata Szydło. – Ma większe możliwości w polityce gospodarczej, światowej, europejskiej. Ma większą wiarygodność w otoczeniu międzynarodowym, w Brukseli. Przecież przez lata był bankowcem i zna elity finansowe, korporacyjne – ocenił.
„Mam żal do syna”
Według Morawieckiego jego syn mógłby kiedyś zastąpić Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości. – Mateusz jest mądry, patriotyczny, nadawałby się do każdej roli, do roli prezesa PiS też. Ale ja chcę, aby on został szefem mojej partii, kiedy ja odejdę z polityki. Uważam, że scena polityczna wymaga przebudowy, nie może być pogłębiającej się wojny między PiS a PO. Dlatego liczę, że moja formacja będzie tą, na której czele stanie po mnie mój syn – powiedział.Kornel Morawiecki stwierdził jednak, że ma żal do swojego syna, że nie złożył gratulacji Władimirowi Putinowi po wygranych przez niego wyborach prezydenckich w Rosji.
Szydło broni nagród
– Ministrowie PiS otrzymywali nagrody za ciężką i uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały – oświadczyła podczas wystąpienia w Sejmie była premier Beata Szydło. – Mogę z otwartą przyłbicą stanąć, mówić o nagrodach, które były wypłacane, bo pochodziły z budżetu, który był na to przeznaczony – stwierdziła polityk. – Chcę tę informację i wyjaśnienia złożyć przede wszystkim Polakom – stwierdziła na początku Beata Szydło, zarzucając politykom opozycji, że kłamię i manipulują. – Biorę odpowiedzialność za rząd, którym miałam zaszczyt przez dwa lata kierować. Biorę odpowiedzialność za sukcesy i za to, co było niedociągnięciami – podkreśliła była premier przy okrzykach „Oddaj kasę” z ław opozycji i „Beata” ze strony PiS.
Nagrody za ciężką pracę
– Ministrowie PiS otrzymywali nagrody za ciężką i uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały – stwierdziła Beata Szydło. – To były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują, żeby wszyscy Polacy mogli cieszyć się z dobrobytu Polski, a nie wybrane grupy interesów – tłumaczyła wicepremier. – Naszym błędem było to, że na początku kadencji nie porozmawialiśmy z państwem o tym, jak należy wynagradzać uczciwie i ciężko pracujących urzędników – zwróciła się Polaków wicepremier. – Wierzę głęboko, że ten temat zostanie uporządkowany i zamknięty – dodała Szydło, dziękując politykom ze swojego rządu.
Czytaj też:
Kornel Morawiecki: Żydzi sami szli do getta, Niemcy ich nie zaganiali