Przypomnijmy, że we wtorek portal gazeta.pl opublikował zestawienie, z którego wynika, że w minionym roku resort spraw zagranicznych wydał na nagrody dla ambasadorów niemal milion złotych. Wyróżniono między innymi ambasadora w Berlinie prof. Andrzeja Przyłębskiego. Największą nagrodę – 52 250 złotych otrzymał z kolei Arkady Rzegocki, który reprezentuje Polskę w Londynie.
W opublikowanym dzień później oświadczeniu ministerstwo Jacka Czaputowicz przedstawiło pełne podsumowanie. "W 2017 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydatkowało na nagrody dla 3 512 pracowników (na 4 707 zatrudnionych) kwotę 29 440 273,03 złotych" – poinformowano. W oświadczeniu podkreślono, że utworzenie funduszu nagród jest obowiązkiem ustawowym – stanowi on 3 proc. środków przeznaczonych na wynagrodzenia w danym roku budżetowym.
Za co nagrody?
MSZ wyjaśnia, że przyznawania nagród dyplomatom reguluje zarządzenie Dyrektora Generalnego Służby Zagranicznej z 23 kwietnia 2009 roku. „Nagrody kwartalne nie są stałym dodatkiem do wynagrodzenia. Przyznawane są za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej, wynikające zwłaszcza wykonywania pracy uznanej przez pracodawcę za wymagającą szczególnego zaangażowania. Jest to także jedna z form uznania dla działań pracownika mających istotne znaczeni dla funkcjonowania służby zagranicznej lub realizacji polityki zagranicznej, a wynikających w szczególności z wykonywania dodatkowych obowiązków lub uczestnictwa w realizacji prac, nie wynikających z zakresu obowiązków na zajmowanym stanowisku” – czytamy w oświadczeniu MSZ.
W komunikacie podkreślono także, że zgodnie z art. 32 ustawy o służbie zagranicznej, w przypadku gdy istnieje taka potrzeba, pracownicy wykonują swoje obowiązki poza normalnymi godzinami pracy, w wyjątkowych przypadkach także w święta i niedziele "bez prawa do oddzielnego wynagrodzenia i prawa do czasu wolnego w zamian za czas przepracowany"