Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku zarządu LOT i zakazał przeprowadzenia strajku na podstawie referendum związków zawodowych. Prezes PLL LOT Rafał Milczarski zapewnił, że majówka jest bezpieczna, żadnego strajku nie będzie, a pasażerowie, którzy mają już wykupione bilety na loty polskimi liniami lotniczymi nie powinni spodziewać się żadnych utrudnień. Zaskoczenia decyzją sądu nie kryją związkowcy, którzy zapowiedzieli, że ich prawnicy analizują już wydaną przez sąd decyzję.
Czytaj też:
Prezes LOT uspokaja: Nie będzie strajku pracowników w majówkę
Przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego i przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego Monika Żelazik na konferencji prasowej porównała decyzję sądu do czasów PRL, kiedy "na zamówienie władzy sędziowie zakazywali strajków w państwowych firmach".
Związkowcy zawodowi uważają, że postanowienie sędziego Grzegorza Kochana "nie jest prawomocne i nie nadaje się do egzekucji". Zwracają uwagę na to, że w postanowieniu zakazuje się między innymi rozpoczęcia ogólnopolskiej akcji strajkowej. Strajk pracowników LOT ma natomiast odbyć się w Warszawie. – Kuriozalne jest to, że LOT poskarżył się do sądu 6 kwietnia br., czyli na kilka tygodni przed naszą decyzją o terminie strajku. Sąd od 6 kwietnia zapomniał nas powiadomić o sprawie. Sędzia wysłuchał wyłącznie pracodawcy, który wprowadził sąd w błąd np. co do ilości referendów – tłumaczyła Żelazik. Poinformowała także, że rozważany jest strajk ostrzegawczy w sytuacji, gdy pracodawca uniemożliwia lub utrudnia akcję strajkową. – Strajk odbędzie się, nie damy się zastraszyć – powiedziała przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego.