Ze względu na wspomnianą decyzję sądu, swój udział w proteście majówkowym wycofały trzy z sześciu związków zawodowych, ale jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik, to „kompletnie niczego nie zmienia”. – Gdyby Lech Wałęsa czekał, aż ktoś mu pozwoli zorganizować strajk, to jeździlibyśmy dzisiaj do Budapesztu na paszport i na wizę – stwierdziła. Więcej na ten temat napisano w korespondencji wewnętrznej do pracowników, ujawnionej przez portal pasazer.com oraz zweryfikowanej pod względem autentyczności przez WP.
„Niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało”
W wiadomości Żelazik w specyficznie żartobliwy sposób mobilizuje personel do strajku. „My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało oraz butlę z benzyną! Ostatecznie Powstańcy Warszawscy byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni” – ujawniono z treści korespondencji. W rozmowie z WP przewodnicząca dodała również, że „protest będzie trwał do skutku, aż właściciel LOT-u, czyli państwo, zareaguje”.
Wirtualna Polska dotarła również do innego maila, zaadresowanego do 502 pracowników LOT-u. W jego treści, niepodpisanej z imienia i nazwiska, dowiadujemy się m.in. o braku zgody z decyzją sądu. „Bezpodstawne jednoosobowe decyzje sędziego kalosza Grzegorza Kochana (dziś pajac został sędzią - puszczać na FB), nie powstrzymają nas. Jedziemy z tym koksem i będzie skandal na cały świat!” – wskazano.
Decyzja sądu i zapowiedzi związków zawodowych w LOT
W piątek 27 kwietnia późnym wieczorem związki zawodowe w LOT poinformowały, że mimo decyzji sądu strajk w PLL LOT 1 maja i tak się odbędzie. Związkowcy uważają, że decyzja sądu o zakazie strajku to ograniczanie swobód obywatelskich.
Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku zarządu LOT i zakazał przeprowadzenia strajku na podstawie referendum związków zawodowych. Prezes PLL LOT Rafał Milczarski zapewnił, że majówka jest bezpieczna, żadnego strajku nie będzie, a pasażerowie, którzy mają już wykupione bilety na loty polskimi liniami lotniczymi nie powinni spodziewać się żadnych utrudnień. Zaskoczenia decyzją sądu nie kryją związkowcy, którzy zapowiedzieli, że ich prawnicy analizują już wydaną przez sąd decyzję. Monika Żelazik na konferencji prasowej porównała decyzję sądu do czasów PRL, kiedy „na zamówienie władzy sędziowie zakazywali strajków w państwowych firmach”.
Związkowcy uważają, że postanowienie sędziego Grzegorza Kochana „nie jest prawomocne i nie nadaje się do egzekucji”. Zwracają uwagę na to, że w postanowieniu zakazuje się m.in. rozpoczęcia ogólnopolskiej akcji strajkowej. Strajk pracowników LOT ma natomiast odbyć się w Warszawie. – Kuriozalne jest to, że LOT poskarżył się do sądu 6 kwietnia br., czyli na kilka tygodni przed naszą decyzją o terminie strajku. Sąd od 6 kwietnia zapomniał nas powiadomić o sprawie. Sędzia wysłuchał wyłącznie pracodawcy, który wprowadził sąd w błąd np. co do ilości referendów – tłumaczyła Żelazik. Poinformowała także, że rozważany jest strajk ostrzegawczy w sytuacji, gdy pracodawca uniemożliwia lub utrudnia akcję strajkową. – Strajk odbędzie się, nie damy się zastraszyć – powiedziała przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego.
Czytaj też:
Prezes LOT uspokaja: Nie będzie strajku pracowników w majówkę