Marta M. opublikowała na Instagramie zdjęcia posiniaczonych rąk i wyniki obdukcji. Twierdziła, że to sprawka jej byłego partnera. "Nie będę zagłębiała się w szczegóły. Siniaki zejdą, ale uraz pozostanie już na zawsze" – pisała w poście, który został już usunięty. Zrzut ekranu prezentuje portal radiozet.pl.
Do oskarżeń swojej byłej dziewczyny odniósł się natychmiast sam zainteresowany. „W związku z upublicznieniem mojej byłej dziewczyny Marty M. informacji o rzekomym pobiciu informuję, że jest to odpowiedź i manipulacja na postępowanie karne, którego oczekuje w związku z szantażowaniem, stalkingiem, nękaniem, groźbami wobec mojego dziecka i bliskich, kradzieży pieniędzy, kradzieży danych karty kredytowej z ich wykorzystaniem, atakami agresji w stosunku do mnie (pisownia oryginalna – red.)” – oświadczył Łukasz Jurkowski.
Sportowiec stwierdził, że ma nagrania z rzekomego pobicia, które mają być dowodem w sprawie. „Siniaki które prezentuje są wynikiem powstrzymania furii, bicia mnie i niszczenia mienia w moim mieszkaniu. Wszystko jest nagrane” – tłumaczył. „Juras” zasugerował też, że jego była partnerka miała problemy ze zdrowiem psychicznym oraz że ma obsesję na jego punkcie. „Wszystkich, którzy osądzili mnie na podstawie tego co Wam wysyłała w prywatnych wiadomościach informuję, że nie mam żalu. Mnie też oszukała. Znacznie poważniej niż Was ale o tym przekonacie się na dniach. Pobicie i uzależnienie od kokainy? Serio?” – napisał sportowiec.