Zbigniew Nowak tkwił przez 5 dni w 80-centymetrowej szczelinie między skałami w węglem. Jak opowiada w rozmowie z dziennikarzami "Faktu", aby nie zwariować, analizował swoje życie. – Starałem się myśleć pozytywnie. Myślałem o córce Laurze, że zbliża się jej komunia, o urodzinach żony. Jak mnie wyciągnęli myślałem, że jestem w niebie! – przypomina sobie. Nowak wrócił do pracy w kopalni, jednak na powierzchni, jako metaniarz. Od czasu wypadku nie zjeżdża na dół.
Jak mówi Nowak, wierzy, że górnicy z Zofiówki żyją. – Trzymam kciuki za akcję ratowniczą i modlę się, aby szybko do nich dotarli. Ich rodziny muszą mieć nadzieję, to jest jedyna rzecz, która nie powinna ich opuszczać! – zaznacza.
Czwartek jest już szóstym dniem poszukiwań trzech górników, zaginionych 900 metrów pod ziemią w wyniku sobotniego wstrząsu w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. W środę wieczorem prezes JSW Daniel Ozon przekazał, że ratownicy muszą pokonać podziemne rozlewisko – około 300-400 metrów wody. Jej wypompowanie zająć może 10 godzin. W szpitalu przebywa trzech rannych górników. Według informacji RMF FM ich stan jest dobry. Jeden z rannych górników w środę opuścił szpital.
Czytaj też:
Akcja w kopalni Zofiówka. Ratownicy odebrali sygnał radiowy