O tym, że ludzie z Grom Group mieli dużo do powiedzenia przy organizacji miesięcznic smoleńskich mówią Wirtualnej Polsce m.in. byli oficerowie BOR. – Kierownictwo BOR dało nam do zrozumienia, że mamy ich słuchać. Potrafili nakazać, byśmy wpuszczali za barierki ludzi bez sprawdzenia pirotechnicznego. Co mieliśmy robić? Wykonałem polecenie i odsunąłem się na bezpieczną odległość, jakby ktoś wniósł bombę – przyznał jeden z nich.
Gen. Andrzej Pawlikowski, który był szefem BOR latach 2006-07 i 2015-2017, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że wyrażał oburzenie zaistniałymi sytuacji i dodał, że „był o to duży bój”. – Próbowali mocno ingerować w działania ochronne służb państwowych – zauważył.
„Snajperzy wysyłani na miesięcznice”
Oficer SOP (Służba Ochrony Państwa, wcześniej BOR - red.), na którego powołuje się WP przekonuje, że „miesięcznice to był priorytet”. – Grupy przygotowujące wizyty premier i prezydenta w okolicach 10-ego były często poszkodowane, bo musiały oddawać ludzi – wyjaśnił. – Podczas jednej z wizyt krajowych Andrzeja Dudy snajperzy BOR, rozmieszczani zwykle na dachach, zamiast chronić prezydenta byli wysłani na miesięcznice.
WP poprosiła o komentarz w tej sprawie rzeczniczkę SOP Annę Gdulę-Bombę. „Twierdzenia o rzekomym wydawaniu poleceń funkcjonariuszom Służby Ochrony Państwa przez prywatne osoby, mogą być zakwalifikowane jako godzące w dobre imię funkcjonariuszy oraz formacji” – stwierdziła.
Czytaj też:
Prezes PiS zapowiadał koniec miesięcznic smoleńskich. Co czeka nas 10 maja?