– Mamy problem w parlamencie – w Sejmie jest grupa opiekunów osób niepełnosprawnych i samych niepełnosprawnych, którzy okupują hol. To trwa już od miesiąca i to bardzo trudna sytuacja. Ci ludzie rzeczywiście potrzebują wsparcia. Co do tego nikt nie ma możliwości. Był plan, jak działać w tym kierunku. Premier Morawiecki wśród pięciu punktów, które zostały niedawno ogłoszone, wymienił i ten – pomocy dla niepełnosprawnych. To było jeszcze przed strajkiem, ale okazało się, że to za mało – mówił Terlecki. – Teraz już wszyscy widzimy, że ten strajk ma charakter polityczny. Nie chodzi o środowisko, wsparcie dla ludzi, którzy są w bardzo trudnej sytuacji, z czego zdajemy sobie sprawę, tylko chodzi o to, żeby jak najdłużej trwała okupacja Sejmu – stwierdził.
Wicemarszałek Sejmu zaznaczył, że taki protest, jaki obecnie trwa w Sejmie nie byłby możliwy w krajach Europy Zachodniej. – W Niemczech czy we Francji jest nie do pomyślenia, by ktoś koczował w sejmie. Zostałby usunięty przez służby, ale my tego nie zrobiliśmy i nie zrobimy. Działamy niesłychanie delikatnie – podkreślił Terlecki.
Protestujący zapowiedzieli, że przygotowują się na szczyt parlamentarny NATO w Sejmie. Zapowiedzieli, że będą mieli ulotki i transparenty w języku angielskim. – Chcą zakłócić to wydarzenie, a najlepiej uniemożliwić, żeby pokazać, że Polska jest izolowana – ocenił Terlecki. Zdaniem wicemarszałka Sejmu, świadczy to o tym, że protest jest „grą czysto polityczną”.
– My mówimy: to są chorzy oraz ich opiekunowie i musimy się z nimi dogadać, rozwiązać jakoś ten problem. Oni nie chcą kompromisu i rozmów oraz odrzucają propozycje. Mówią - żywa gotówka do ręki albo będziemy tu siedzieć, jak długo się tylko da – stwierdził Terlecki.
Czytaj też:
„Prosimy, by pan został z nami, mamy wolny materac”. Wałęsa u protestujących w Sejmie