– Otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące dziecka i psa zamkniętych w samochodzie. Zadzwonił świadek, który był na tym parkingu – opowiada Dariusz Dobrzański, rzecznik policji w Piekarach Śląskich. Funkcjonariusz dodał, że dziecko płakało i było wyraźnie zgrzane, po samochodzie biegał również pies. Ponieważ policjanci nie zauważyli w pobliżu właściciela samochodu, podjęli decyzję o rozbiciu szyby, aby uwolnić chłopca oraz psa. W ostatnim momencie podeszli do nich rodzice dziecka.
– Tłumaczyli, że wyszli tylko na dwie minuty na zakupy i musieli iść we dwójkę. Jednak przejrzeliśmy zapisy z monitoringu i okazało się, że nie było ich co najmniej 10 minut. I nie mamy pewności, że nie wrócili wcześniej tylko dlatego, że usłyszeli syreny alarmowe – wyjaśnił policjant.
Rzecznik dodał, że rodzice podkreślili, ż zostawili uchylone okna, jednak szczelina była bardzo niewielka. – Rodzice nie zdawali sobie sprawy z tego, że to zachowanie jest nieodpowiednie. Matka nie zgodziła się nawet na hospitalizację chłopca – wyjaśnił Dobrzański.
Czytaj też:
Ojciec zostawił córkę w nagrzanym samochodzie. Kilka godzin później zmarła